,,Ocknął się po raz kolejny z koszmarnego snu, tylko po to, by stwierdzić, że rzeczywistość również jest koszmarem." Rafał Kosik – Kameleon
....................................................................................................................
....................................................................................................................
- Adrianno, twój brat on... obudził się! - powiedziała kobieta.
Przez chwilę stałam oniemiała jednak po chwili z szybkością światła wbiegłam do pomieszczenia z którego wyszła uzdrowicielka. Zaczęłam biec z taką szybkością, że za którymś razem się poślizgnęłam i upadłam, ale wyklinając w myślach na swoją niezdarność popędziłam dalej. Kiedy dobiegłam do jego łóżka poczułam jakby moje serce przestało bić.
Wyraz niedowierzania wpłynął na moją twarz.
Wyraz niedowierzania wpłynął na moją twarz.
- Damian... - mój głos stał się niezwykle cichy. Blondyn uśmiechnął się szeroko rozprostowując ręce. Po chwili tkwiłam w jego objęciach. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo za nim tęskniłam, jak bardzo mi go brakowało.
- Ty żyjesz, ty żyjesz... - powtarzałam niczym mantrę wtulając się w klatkę piersiową brązowookiego na co on gładził mnie uspokajająco po plecach.
- Jestem, już wróciłem Ari i nigdzie się nie wybieram. Obiecuję siostrzyczko, obiecuję. - odpowiadał. Nie wiem ile czasu trwaliśmy w takiej pozie, czy sekundy, minuty, godziny. Jedno wiedziałam na pewno, już nie pozwolę mu zginąć.
- Możesz mi powiedzieć co robiłaś przez te dni, kiedy ja byłem nieprzytomny? Bo z pewnością nie spałaś. - Jego orzechowe tęczówki prześwietlały mnie na wylot. Westchnęłam ciężko.
- Miałam małe załamanie nerwowe - odrzekłam spuszczając wzrok.
- Obiecałaś mi, że będziesz silna. Nie możesz złamać tej zasady choćbym nawet był martwy. Nie wybaczyłbym sobie gdyby przeze mnie cierpiała. - Jego głos był stanowczy, a jednocześnie troskliwy. - Widzę jednak, że musiałaś coś niedawno jeść. W końcu uświadomiłaś sobie, iż musisz żyć? - Dodał po chwili z delikatnym uśmiechem.
- Umm... to nie do końca moja zasługa - rzekł.
- Więc komu będę musiał dziękować za przywrócenie do życia mojej siostry? - zapytał, a ja zaczęłam mu opowiadać o James'ie i o poprzednich dniach.
- Wiesz... zawsze negatywnie traktowałem chłopców, którzy za bardzo się tobą interesowali, ale on... masz moje oficjalne pozwolenie na spotykanie się z nim - powiedział poważnie na co ja wybuchnęłam śmiechem, a on po chwili do mnie dołączył.
- Jeszcze trochę to będziesz mówił na niego szwagier - wydusiłam między kolejnymi salwami.
- Ej, ej! Nie zapędzaj się młoda! Nawet go na oczy nie widziałem! - odpowiedział z uśmiechem.
- I tak nie jestem pewna czy coś z tego wyjdzie. Gdy już wrócę z misji będę się nadal uczyła w Polsce, a on Hogwarcie i chcąc nie chcąc powoli o mnie zapomni - powiedziałam już ciszej.
- Daj spokój Ari. Przecież znasz sztukę teleportacji, więc co to będzie za problem odwiedzić go czasami? Po za tym z tego co usłyszałem od ciebie nie jest on typem, który łatwo odpuszcza. Ale jeśli będzie zbyt nachalny... - ostatnie zdanie wymówił groźnym zdaniem na co pokręciłam z pobłażaniem głową.
- Najpierw wyzdrowiej, wtedy pogadamy - mówiąc to poprawiłam mu poduszkę, która się trochę zsunęła.
- Traktujesz mnie jak małe dziecko. Ja powinienem to robić!
- Nie traktuję cię jak dziecko tylko jak osobę, która dostała poważną klątwą i leżała nieprzytomna przez trzy dni. Pamiętasz może napastnika, który rzucił w ciebie tym zaklęciem? - spytałam patrząc na niego uważnie.
- Niestety nie. Pamiętam tylko bordowy strumień światła lecący we mnie oraz damską sylwetkę. Później obudziłem się w łóżku i stwierdziłem, że to sen, więc zacząłem sprzątać, a potem już sama wiesz - odpowiedział. Pokiwałam wolno głową chcąc połączyć te fakty w całość. Cruel oraz Iwanow są martwi to znaczy, iż musieli kogoś na nas nasłać jeszcze przed śmiercią. Ale kogo? Przecież z tego co słyszałam w ogóle nie mieli łączności z nikim przed procesem.
- Nad czym myślisz? - zapytał, a ja opowiedziałam mu o swoich przypuszczeniach.
- To co mówisz ma sens. Będziesz musiała o tym komuś powiedzieć. Ta osoba będzie próbowała znowu cię zranić - rzekł stanowczo.
- Ja dam sobie radę. Przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze muszę liczyć tylko na siebie. Ale tobie będę musiała koniecznie zapewnić ochronę. On lub ona nie spocznie póki cię nie zabiję - odpowiedziałam takim samym tonem.
- Do czego to doszło... jestem twoim starszym o dziesięć lat bratem i to ja powinienem się tobą opiekować, a nie na odwrót - powiedział z westchnieniem na co prychnęłam z rozbawieniem.
- Przepraszam... muszę podać leki pacjentowi. - Wtedy usłyszeliśmy damski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam uzdrowicielkę w żółto-zielonej szacie. Pokiwałam głową po czym wstałam.
- W takim razie idę do toalety, zaraz wrócę - zwróciłam się do Damiana na co on kiwnął głową. Wyminęłam kobietę i ruszyłam w stronę drzwi.
Ledwo przekroczyłam próg, a poczułam męskie dłonie oplatające moją talię. Zdziwiona takim zachowaniem z przyzwyczajenia nadepnęłam piętą na stopę osobnika. Kiedy mnie puścił odwróciłam się prędko, złapałam go za dłoń po czym wykorzystując swoją niezwykłą siłę rzuciłam przeciwnika przed siebie. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam....
- Nigdy nie zrozumiem dlaczego nie możesz do mnie normalnie podejść i się przywitać. Ty chyba jesteś masochistą - powiedziałam patrząc na James'a. Ten jak gdyby nigdy nic wstał, stanął obok mojej postaci i namiętnie pocałował. Przez chwilę stałam wryta nie rozumiejąc o co chodzi jednak, gdy poczułam jak wkłada swoje ręce pod moją bluzkę z całej siły go odepchnęłam. Znowu ruszył w moją stronę, lecz tym razem najpierw mnie spoliczkował, a potem brutalnie pocałował. Próbowałam się wyrwać jednak nagle poczułam kompletny brak sił. Ręce były jak z waty, nie mogłam nic zrobić, nie mogłam krzyczeć, byłam... bezbronna. Potter przygwoździł mnie do najbliższej ściany i sprawił, że nasze ciała do siebie przylegały. Po chwili moja koszula leżała na podłodze. Chłopak całował moją szyję próbując jednocześnie ściągnąć koszulkę. Na ile pozwalały mi moje możliwości próbowałam się bronić jednak po chwili, zamiast twarzy brązowookiego ujrzałam Nikolaja Iwanowa. Jego usta były wygięte w sadystycznym uśmiechu, który towarzyszył mu w dniu trzynastego maja. Z mojego gardła wyrwał się przerażający wrzask. Nagle zobaczyłam ciemność.
- Zły sen? - Usłyszałam głos Damiana odwróciłam głowę w jego kierunku i kiwnęłam twierdząco.
- Chodź - rzekł klepiąc miejsce na łóżku obok siebie. Bez wahania wtuliłam się w klatkę piersiową blondyna wdychając jednocześnie zapach jego perfum. Gładził mnie uspokajająco po głowie.
- Nikt cię nie skrzywdzi, nie pozwolę im na to - mówił ledwo słyszalnie, lecz to mi nie przeszkadzało. Chciałam usłyszeć, że jestem bezpieczna, że nie muszę się martwić. Nawet jeśli te słowa były kłamstwem.
- To jeszcze nie koniec... jeszcze się zemszczę... będziesz cierpiała... ty i on... zniszczę ciebie i twoje życie... - znów słyszałam głos tego mordercy. Chciałam wstać, ale coś oplatało mnie zbyt mocno. To nie był mój brat. Nagle zaczęłam spadać w dół. Wokół nicość. Jestem sama. Nie wiem, kiedy spadnę, nie wiem, kiedy to się skończy. Nagle czuję jak uderzam w coś z całej siły. Czuję łamiące się kości, czuję niewyobrażalny ból, lecz nie umieram. Nie mogę wykonać żadnego ruchu, to tak strasznie boli. Zaciskam mocno powieki chcąc obudzić się z tego koszmaru.
- Możesz uciekać, możesz wmawiać sobie, że to tylko zwykły koszmar, ale wiedz jedno. Dopadnę cię prędzej czy później. To tylko kwestia czasu. - Słyszę jego głos jakby przy moim uchu, jednak sekundę później ból znika. Znów zostaję sama, ale na jak długo. Boję się ruszyć, boję się odezwać. W tej chwili boję się wszystkiego. Chcę tylko zniknąć...
- Adrianno! - Do moich uszu dobiega głos Damiana, otwieram gwałtownie oczy i odskakuję od niego szybko czując dłonie mężczyzny na mojej twarzy. Spoglądam na niego ze strachem, niepewnością. Czuję na sobie zatroskane spojrzenie brata.
- Co się stało? - spytał troskliwie jednak nie odpowiedziałam - Koszmar? - dodał delikatnie oraz cicho, jakby bał się mnie spłoszyć. Kiwnęłam głową nie spuszczając z niego wzroku. Traktowałam go jak kolejną fikcję, kolejny koszmar.
- Ja jestem prawdziwy Adri, zapytaj mnie o jakikolwiek szczegół ze swojego życia, a ja odpowiem - powiedział czytając mi w myślach. Zastanowiłam się przez chwilę. Musiałam wybrać coś podchwytliwego coś trudnego, żeby go wykiwać. Wtedy wpadłam na świetny pomysł.
- Jakie słowa padły z twoich ust, gdy powiedziałam ci o moim związku z Igorem?
- Nic nie powiedziałem. Napisałaś mi o tym w liście, ponieważ zostaliście parą będąc jeszcze w IMiBC. W liście odpowiedziałem: ,,Cieszę się waszym szczęściem i życzę wam wszystkiego najlepszego, ale... jeśli ten gówniarz złamię Ci serce, ja złamię mu kręgosłup. I przy okazji, pozdrów go ode mnie." - rzekł pewnie, lecz przez chwile wciąż się wahałam analizując sytuację. Koszmar mógł znać moje wspomnienia, ale...
- Nie każę ci, żebyś od razu mi uwierzyła. Rozumiem twoją sytuację i jedyne czego teraz pragnę to dowiedzieć się o co chodzi. Pozwól sobie pomóc, proszę. - Patrzył na moją twarz tymi dużymi, orzechowymi oczami do, których zawsze miałam słabość. Mogłam ich unikać, lecz byłoby to bez sensu, Po latach mieszkania z nim pod jednym dachem przyzwyczaiłam się do tego, że mówię mu wszystko. Nieważne czy były to błahostki czy poważne sprawy, on zawsze wiedział jak pomóc. Jednak tym razem nawet on nie będzie w stanie mi pomóc. Mimo tego postanowiłam mu o tym opowiedzieć.
- One są wykańczające, lecz ten był inny, gorszy. Jak dobrze wiesz Iwanow nałożył na mnie klątwę dzięki, której mógł wchodzić do mojej głowy i pokazywać mi to czego najbardziej się boję, ale to nie koniec. Czytałam o zaklęciu jakie nałożył na mnie. Jest ono zaklęciem wiecznym, nie istnieję sposób, aby je odwrócić, nawet po śmierci osoby, która rzuciła ten czar. Jednak po jego egzekucji koszmary nie były już tak straszne oraz bolesne jak za życia tego mordercy. Teraz natomiast znów się nasiliły. Coś jest nie tak - powiedziałam zajmując miejsce na krześle, obok łóżka brata.
- Musisz komuś o tym powiedzieć, przestajesz sobie z tym radzić. To czarna magia Adri, ona jest niebezpieczna - rzekł stanowczo.
- Niby komu mam o tym powiedzieć? Iwanow nie żyję, powiedzą, że mam jakieś urojenia związane z tamtym ,,bardzo smutnym wydarzeniem". Później zaczną pierdzielić coś o jakimś pogodzeniu się z rzeczywistością. Lepiej poszukam czegoś na ten temat w bibliotece i...
- Okłamujesz samą siebie. Dobrze wiesz, iż niczego tam nie znajdziesz.
- Więc co mam zrobić? To jak sytuacja bez wyjścia. Nie wiemy nic o osobie, która chcę nas dopaść, jednak kimkolwiek ona jest dopełni swojej zemsty. Czuję to.
- Nie możesz cały czas o tym myśleć. Musisz zacząć, lub chociaż próbować, żyć jak normalna nastolatka. A właśnie! Co z James'em? - zapytał poruszając sugestywnie brwiami na co wywróciłam oczami.
- Dlaczego cały czas o niego pytasz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie wznosząc oczy ku górze.
- No cóż... w ostatnim czasie zbliżyliście się do siebie, a ponieważ jestem twoim bratem chciałbym wiedzieć czy to jakaś...
- James jest świetnym facetem - rzekłam krótko, ale szczerze.
- Tylko tyle? - spytał nie dowierzając. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- A czego się spodziewałeś? Znam go zbyt krótko, żeby ocenić - odparłam.
- Wiesz... normalne dziewczyny w twoim wieku gadałyby bez przerwy o zaletach tego James'a.
- Przecież ja nie jestem normalna. Sam mi to kiedyś powiedziałeś.
- Mówiłem, że jesteś wyjątkowa i to prawda, ale... z resztą! Nie będę ci robił jakiś kazań na temat dzisiejszej młodzieży! Po co to komu?
- I takiego cię lubię! - mówiąc to poczochrałam jego blond czuprynę na co on odpowiedział mi tym samym. Po chwili oboje mieliśmy kompletne siano na głowie.
- Chyba tylko ty potrafisz stworzyć taki artystyczny nieład z moich włosów - rzekłam widząc swoje odbicie w lustrze stojącym na szafce nocnej.
- Trzeba mieć wrodzony talent - powiedział z uśmiechem pełnym wyższości, podniosłam jedną brew do góry patrząc na niego z rozbawieniem.
- Z pewnością - odrzekłam. Czas bardzo szybko minął nam na rozmowie i nim się obejrzeliśmy nastała noc.
1 sierpnia, 08:45, Szpital Świętego Munga
Przez te dziesięć godzin nie zmrużyłam oka nawet na chwilę.
Wczorajszej nocy zażyłam Eliksir Bezsenności, to był jedyny sposób, aby nie mieć koszmarów. Oczy piekły niemiłosiernie, ale przynajmniej byłam spokojniejsza. Jedyne co musiałam teraz zrobić to wypić Eliksir dodający wigoru, żeby Damian nie miał żadnych podejrzeń. W mojej torbie miałam cały przenośny zapas różnych mikstur, wzięłam odpowiednią fiolkę, a następnie wlałam jej zawartość do swojego gardła. Może i nie był najlepszy w smaku, lecz działał. Nagle usłyszałam szelest pościeli. Szybko włożyłam pustą buteleczkę do kieszeni spodenek i zerknęłam w stronę brata.
Przetarł dłońmi zaspane oczy po czym ziewnął głośno.
- Jak się spało? - zapytałam z delikatnym uśmiechem patrząc na wciąż lekko nieprzytomnego mężczyznę.
- Całkiem nieźle, szczerze mówiąc. A co z tobą? Wyglądasz jakbyś nie spała całą noc - rzekł podejrzliwym głosem.
- Sam spróbuj zasnąć, gdy ktoś chrapie ci nad uchem - odrzekłam.
- Ja nie chrapię! - zawołał oburzony.
- Powiedz to wszystkim ludziom, którzy znajdowali się w promieniu stu kilometrów.
- Ranisz moje serce tymi niesłusznymi oskarżeniami! - Wzruszyłam ramionami.
- Nie nazwałabym ich niesłu... - nie zdążyłam dokończyć, bo na mojej twarzy wylądowała poduszka.
- I ty masz dwadzieścia pięć lat? - spytałam rozbawiona patrząc jak złowrogo mruży oczy.
Brązowooki chciał już coś powiedzieć, lecz przerwała mu uzdrowicielka.
- Dzień dobry, widzę, że już wstaliście. Panie Orłowski, przyszłam zrobić badania dzięki, którym dowiemy się jaki jest pański stan zdrowia. Proszę usiąść spokojnie i stosować się do moich zaleceń. - Kobieta wyglądała na dwadzieścia parę lat i była na prawdę ładna. Długie, brązowe włosy, bystre oczy w tym samym kolorze oraz miły uśmiech.
- Jak na razie wszystko jest w porządku - rzekła, gdy zakończyła badania. Teraz skrobała coś w jakimś zeszycie.
- Kiedy będę mógł wyjść ze szpitala? - Spytał patrząc na szatynkę.
- Myślę, że już nie długo, jednak są pewne wątpliwości...
- Jakie?
- Nie wiadomo czy przeżyjesz. - Ton jej głosu drastycznie zmienił się w ciągu sekundy. Szybko wyciągnęła różdżkę po czym wycelowała ją w mojego brata.
- Sanguinum mortem!* - Bordowy strumień światła pomknął w jego stronę, lecz zareagowałam w ostatniej chwili.
- Protego! - Zaklęcie nie odbiło się od mojej tarczy tylko z nią walczyło. Czułam jak powoli tracę siły, ale wciąż trzymałam obronę.
- Za tobą! - Usłyszałam głos Damiana. Kucnęłam tym samym ratując siebie przed zaklęciem niewybaczalnym. Mój oddech był szybki i nierówny, nie wiedziałam dlaczego ta uzdrowicielka nas zaatakowała jednak musiałam szybko ją unieszkodliwić zanim będzie za późno.
- Crucio! - Znowu uniknęłam złowrogiego zaklęcia.
- Petrificus totalus! - krzyknęłam. Zaklęcie już prawie ją dosięgło, gdy ostatnim tchem powiedziała:
- Laaste asem! - Czar trafił prosto w serce brązowookiego. Czułam jakby czas zamarł. Okrutna cisza wypełniła pomieszczenie. Wystraszona podbiegłam do starszego brata.
- Nawet nie waż się umierać, słyszysz?! Nie waż się mnie zostawiać samej! Ledwo cię odzyskałam i co?! - powiedziałam zrozpaczona trzymając jego dłoń. On tylko uśmiechnął się smutno i powiedział na jednym wydechu:
- Zbyt długo unikałem śmierci, Ari. Teraz ona się o mnie upomniała. Musisz wiedzieć, że zawsze byłem z ciebie dumny. Ja rodzice, Ania. Weź mój pierścień i nigdy nie zapomnij kim jesteś, skąd pochodzisz. Kocham cię siostrzyczko. - Z jego oczu wypłynęła pierwsza, a zarazem ostatnia łza jaką kiedykolwiek widziałam.
*Czegoś więcej o tych zaklęciach dowiecie się w zakładce ,,Zaklęcia i inne ciekawostki".
1. Sygnet należący do rodziny Orłowskich. Przekazywany z pokolenia na pokolenia od wielu, wielu lat. Widnieję na nim napis: ,,ZAWSZE WIERNI OJCZYŹNIE".
Witam!
Tak! W końcu napisałam ten rozdział i na dobre uśmierciłam Damian!
Mogłam dodać rozdział na przykład w sobotę, ale nie miałam czasu, a reszta dni... no dobra przyznaję się. Po prostu okropnie się rozleniwiłam, w dodatku są wakacje. Nie przedłużając.
Dzisiejszy post dedykuję:
Alicji Sims - za to, że była ze mną praktycznie od początku mojego pierwszego bloga i tego także, za to, że nigdy nie opuściła żadnej notki i zawsze poprawiała mi humor swoimi szczerymi aczkolwiek dosyć zabawnymi komentarzami. To po części dzięki niej mam zamiar zrobić jakiś mały romans pomiędzy Will'em, a Mam-Nadzieję-Że-Wiecie-Kim (to raczej tyczy się tych, którzy czytali mojego poprzedniego bloga). Ups... za dużo spojleru!
Optimist - dzięki jej radom mogłam poprawić swoje notki tak, aby nie zawiodły czytelników i mnie samej. Za to, że jest miła, cierpliwa oraz wyrozumiała względem mnie. I za to, że po prostu jest.
Selene Neomajni
Rozdział Super! Ojej! Targają mną różne emocje. A dokładniej głównie wściekłość. Strzelam wielkiego focha, czemu zabiłaś Damiana. Jak tak można! Ale jak każdy wątek pewnie i ten ma jakieś konsekwencje. I wydaje mi się, że akurat co do tych wydarzeń to ich następstwa, będą pewnie zaskakujące i nieoczekiwane (tylko nie uśmiercaj więcej postaci, które zaczynam lubić).
OdpowiedzUsuńTe koszmary Adrianny są straszne, aż w pewnej chwili myślałam, że to w prawda. Gdyby nie wyjaśnienie to pewnie nadal bym tak myślała.
I jak zawsze brak weny na dalszą część komentarza.
Pozdrawiam! Życzę mnóstwo weny oraz aby wakacyjny leń zostawił Ciebie w spokoju :)
Haha! Uwierz Damian to nie pierwsza ani nie ostatnia postać, którą polubiłyście i którą zabiję *niewinny uśmieszek* ^^
UsuńSłusznie zauważyłaś, że każdy taki wątek ma konsekwencję. Morduję moich bohaterów ze względu na życie Adrianny. Najpierw musi dużo wycierpieć, a potem pomyślę nad jakimś happy end'em. Chociaż w zasadzie... już od dawna wiem jak zakończę moje opowiadanie. Mam jednak pewne wątpliwości, ale mam mnóstwo czasu. Gdybym zakończyła moje opowiadanie tak jak myślę wy zabiłybyście mnie ^^
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Druga, zaklepię sobie miejsce ^^
OdpowiedzUsuńWitaj kochana,
UsuńNa początku podziękuję bardzo za dedykację, cieszę się, że mogłam w jakiś sposób pomóc. ♡
I od razu przepraszam, że tak późno przychodzę z komentarzem, chociaż to i tak lepsze, niż gdybym miała go dodać dopiero po powrocie, czyli za dwa tygodnie ;)
Okej, nie przedłużając już:
Rozdział świetny i zaskakujący, pełen zwrotów akcji, co bardzo mi się podoba.
Zaczęło się przyjemnie, Damian się obudził i można było pomyśleć, że wszystko już będzie dobrze. A tu niespodzianka, ale o tym potem ^^
Jeszcze ten sen, a raczej koszmar. Tak właśnie myślalam, że James by się tak nie zachował. To do niego niepodobne. Rozumiem, że Adrianna się martwi, a potem już nawet bała się zasnąć, żeby znowu coś podobnego jej się nie przyśniło. Biedna.
I w końcu ten moment, który był dla mnie zaskoczeniem, ale to super :) Ta pielęgniarka, która wydawała się okej, a tu nagle... BUM. Kurczę, nie spodziewałam się tego. I on umarł? Szkoda, bo go polubiłam. :c Ale świetnie to opisałaś. Ciekawe, jak Adrianna sobie z tym poradzi? Czekam na następny rozdział i pozdrawiam gorąco :*
Optimist
No raczej, że James by się tak nie zachował! Aż takim brutalem nie jestem! :3
UsuńNo niestety Damian umarł. W moim blogu chcę pokazać jak bardzo boli utrata bliskich, a jednocześnie chcę pokazać siłę głównej bohaterki, bo jednak się podniesie pod jego śmierci.
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Trzecia! Ha, pierwszy raz od jakiegoś czasu na podium!
OdpowiedzUsuń*Tańczy taniec zwycięstwa*
Kolorowa Dama
Ty zła, kochana, niedobra, wspaniała, okrutna... Jak ty go mogłaś zabić?!? No dobra, ewentualnie mogłaś go uśmiercić na początku, po tej pełnej napięcia przerwie. A tak to dałaś nam złudną nadzieję, że przeżyje, że wszystko będzie dobrze... Jak mogłaś tak zniszczyć Rii życie??? (znowu zresztą)
UsuńAle i tak Cię kocham.
W końcu musi być jakaś akcja, nie? A ja już myślałam że ta ładna brunetka wpadła w oko Damianowi i coś między nimi iskrzy, a tu nagle takie BUM! Ta zdzira chce go zabić! I zabiła. Proszę o dziesięć kropek ciszy dla naszego kochanego Damiana.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A co do tych snów Andri to... Dziwne. Bardzo dziwne. Straszne. Bardzo straszne. Okropne. Bardzo okropne. A jak to będzie coś takiego jak miał Harry??? Albo jak wróci ból fizyczny??? Aaaaa, panikujmy!!!!
"Zbyt długo unikałem śmierci, Adri. Teraz ona się o mnie upomniała. Musisz wiedzieć, że zawsze byłem z ciebie dumny. Ja, rodzice, Ania. Weź mój pierścień i nigdy nie zapomnij, kim jesteś, skąd pochodzisz. Kocham cię siostrzyczko." Jeju, może i jesteś okropna, że zabijasz najbliższe osoby Andri, ale teksty to ty piszesz piękne. Chlip! :')
A ten pierścień to jest po prostu zwykły pierścień, żeby nigdy nie zapomniała o Polsce, czy ma jakąś ukrytą magiczną moc? Mam nadzieję, że to drugie, wtedy powinno być ciekawie.
A, no właśnie. U ciebie w opowiadaniu w Polsce, podczas powstania warszawskiego na przykład, walczyli też czarodzieje różdżkami? Strasznie mnie to teraz ciekawi. :-D
A rozdział ogólnie super, chociaż byłoby lepiej gdyby ktoś po raz kolejny nie zniszczył życia Adriannie. Khm-khm. (kaszlnięcie godne Umbridge :-D)
No, w każdym razie już kończę.
Życzę duuuuuuuuuuuuuużo weny i pomysłów na następny pocałunek Rii i Jamesa! <3 <3 <3 <3 <3 <3
Kolorowa Dama
http://swiat-wedlug-hermiony-granger.blogspot.com
Ha! Czyli wyszło jak powinno! Chciałam dać wam nadzieję, że Damian jednak żyję i rozdział zakończy się happy end'em, a potem zrobić takie KABOOM! I wszystko zniszczyć ^^
UsuńTa uzdrowicielka nie była brunetką tylko szatynką :)
Co do tej właśnie uzdrowicielki... w następnym rozdziale wszystko bardziej wyjaśnię. Całe kilka minut zastanawiałam się nad tekstem, który Damian powie do Adrianny. Chciałam, żeby wyszło tak jakoś poetycko i patrząc na Twój komentarz to mi się udało. A ten pierścień... hmm... wiesz, że podsunęłaś mi całkiem niezły pomysł? Powstanie Warszawskie gdzie brali udział czarodzieje z różdżkami? Szczerze mówiąc to nad tym się jeszcze nie zastanawiałam.
Pocałunku Adrianny i James'a to się chyba nie doczekasz xd
CHYBA
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Jak tak można?! Początek rozdziału, wszyscy myślą, że go uśmiercisz, a tu ta dam! Żyje i ma się świetnie. A na koniec uzdrowicielka (po opisie wiedziałam, że coś z nią nie tak) go zabija. Co według mnie było super. Tak nas wpuściłaś w maliny, że można cię za to zarówno kochać i nienawidzić. Wróćmy do tej uzdrowicielki! Ja nadal uważam, że jest to córka któregoś z tych chorych umysłowo zabójców. Te jej sny były... tajemnicze? Tak. Myślę, że ktoś nimi manipulował i wydaje mi się, że to ta uzdrowicielka Jane Doe. Choć, teraz czuje się jakbym oglądała Słodkie Kłamstewka. Ta scena z pierścieniem była, była taka... DAMIAN NIE ŻYJE?! A także prawdopodobnie mogłabym się wzruszyć, gdybym miała uczucia. Ten pierścień chyba coś skrywa, chociaż nie wiem co. Słodkie było jak Damian dawał jej pozwolenie na chodzenie z James'em, a potem umarł. Adri pewnie będzie rządna zemsty. Ten rozdział wyszedł ci najlepiej ze wszystkichhhhhh!!!! I na sam koniec dziękuję i baaardzo się cieszę z dedykacji. Pozdrawiam - A
OdpowiedzUsuńKocham te Twoje domysły na temat tego, że albo Iwanow albo Cruel mogliby mieć dziecko chociaż go nie mieli ^^
UsuńAle z jednym muszę się zgodzić. Ktoś manipulował snami Adrianny, ale kto jeszcze tego nie zdradzę.
,,a scena z pierścieniem była, była taka... DAMIAN NIE ŻYJE?!" Ty na prawdę potrafisz mnie rozwalić xd
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Super ! Rozdział jest bardzo interesujący .Dlaczego musiałaś uśmiercić Damiana ? :x Czekam na next !
OdpowiedzUsuńJakby co zapraszam do mnie :D
elizabeth-meadowes.blogspot.com
,,Dlaczego musiałaś uśmiercić Damiana?"
UsuńJego śmierć bardzo wpłynie na charakter i zachowanie Adrianny. Zmieni się. W końcu on był ostatnim żywym członkiem jej rodziny i jego kochała najbardziej.
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Ech, emocje miotają mną jak szatan!
OdpowiedzUsuńNa śmierć Damiana przygotowałam sobię paczkę chusteczek, ale chłopak postanowił zmartwychwstać i myślałam, że te chusteczki już mi się nie przydadzą. Te koszmary... W lewnym momencie nie byłam pewna, czy piszesz o świecie realnym czy nocnych marach. Jeśli taki był zamiar - dobra robota! Wiesz, irytują mnie tylko zmiany czasu, w którym piszesz. To tylko gubi czytelnika. Mam nadzieję, że to poprawisz ;)
Ale twoje rozdziały to dla mnie istny rollercoaster uczuć, mam nadzieję, że tak zostanie. Ale wiesz co? Ja wciąż czekam na powrót do przeszłości! Proszęproszęproszęproszę, Ari i Syriusz byliby moim nowym OTP ^^
Ten komentarz nie ma ładu i składu, ale to przez zbyt małą ilość cukru w organiźmie.
Weny! <3
Nie, no serio! Kocham was za takie komentarze! :D
UsuńDziękuję za radę spróbuję się poprawić. Co do Adrianny i Syriusza... od początku planowałam coś pomiędzy nimi zrobić ;)
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tamten komentarz! Nie wiedziałam, że cię to wkurzy... No wiec tak:
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że ten sen był prawdziwy i James naprawdę chciał jej coś zrobić. W końcu odziedziczył imię i geny swojego dziadka, który... wiemy ,że był podrywaczem! Laska ze zdjęcia jest ładna. No, ale jak mówiłam za idealna. Kobiety są wredne :D Serio, zaskoczyłaś czytelnika wzrotem akcji a jednocześnie.... Meh... No smutno! Co Ada zrobi? Załamie się to pewne. A kto ją pocieszy? No oczywiście, że James ^^ ( Chociaż po tym śnie, może uznać go a zboczeńca :/)
Ah! Nie mogę się doczekać aż Rianna cofnie się do czasów Huncwotów. Zabawnie by było, gdyby miała wybrać dziadka Jamesa i samego Jamesa XD Ale jak sami wiemy pasuje do Syriusza. Oboje pyskaci ;)
UsuńNie musiałaś pisać następnego komentarza, ale spoko.
UsuńAdrianna się raczej nie załamie... znaczy nie, aż tak. Pamiętaj, że to był tylko sen! James nie jest zboczeńcem (to Iwanow się pod niego podszywał (co za cham). O jej wyborze zadecyduję też jeden dosyć bardzo istotny fakt, ale to będzie za wiele, wiele rozdziałów później ;)
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Witaj!
OdpowiedzUsuńOch rozdział wspaniały i trochę przerażający naprawdę XD
Rozmowę Adrianny z Damianem tek idealnie napisałaś. Czułam jak bym to ja gadała ze swoim bratem! Po prostu idealnie :) I dobrze, że się obudził. A ten sen...od początku coś mi nie pasowało. Bo niby James ją uderzył XC Nie to do niego nie pasuje :) Ale te koszmary mnie przerażają :C I klątwa brrrr....
No dobra teraz to już umarłam...
Zabiłaś go..
Cała nadzieja i radość...
Nie...Będę płakać...Boże biedna Adi :'(
Nienawidzę cię za to, a jednak nadal kocham XD
Dobra w każdym razie prawie płakałam!
Ta cała uzdrowicielka..jezu..:C
Wybacz...nie potrafię nic powiedzieć :C
Życzę weny i pozdrawiam Mania :*
Bardzo staram się pisząc rozmowy Damiana z Adrianną. Chcę pokazać jaka więź ich łączyła mimo tego, że nie byli prawdziwym rodzeństwem. Miło mi, iż to doceniasz :)
UsuńTe koszmary co są teraz to jeszcze nic. Te późniejsze będą... łohoho! Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać!
Rianna będzie bardzo cierpiała przez następny rozdział jednak nie potrwa to długo. Podniesie się z tej tragedii, lecz nie za pomocą James'a. Nastąpi nowy rozdział w życiu mojej Rii!
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni
Witam! :D
OdpowiedzUsuńJestem na ciebie na prawdę wku*wiona! Opanuj się, opanuj... Nie pierwsza nie ostatnia śmierć jaką czytałaś... wdech. wydech. Dobra, zacznę od początku, aby nie narobić bałaganu.
Rozmowa Ari i Damiana była taka... naturalna. :c Później te... koszmary? Merlinie! Widzisz i nie grzmisz! Co ty robisz z życiem tej dziewczyny? o.o Musiałaś go uśmiercać, nie? Nie mogłaś go zostawić, niech sobie żyje? Teraz Ari nie ma nikogo... poprawka, ma Jamesika. <3 I to dzięki niemu ma się 'podnieść'. <3 Będzie tak słodko.. awww <3 Się rozpłynęłam. <3 Popieram Damiana! Janna musi być <3 <3.
Czekam na nn, pozdrawiam i życzę weny! :D :*
Expecto Patronum.
Ja też Cię witam! :D
UsuńAww... jak słodko. Teraz wszyscy mnie nienawidzą ♥
Tak, musiałam go uśmiercić. Głównie dlatego, że jego śmierć BARDZO, ale to BARDZO wpłynie na zachowanie i resztę życia Rianny, czyli ogólnie dosyć bardzo wpłynie na historię tego opowiadania. Łojojoj... macie za duże wymagania względem James'a ;D To prawda pomaga jej, lecz tym razem nie pomoże się jej ''podnieść". Też bym chciała, żeby była Janna, ale jej nie będzie. Jestem takim brutalem ^^
Ja wciąż czekam na nowy rozdział na Twoim blogu!
Dziękuję za komentarz ♥
Selene Neomajni