poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 9 Pożegnanie

,,Lepiej kochać, a potem płakać. Następna bzdura. Wierzcie mi, wcale nie lepiej. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić." Harlan Coben

..........................................................................................................

Już nie patrzył na mnie. 
Teraz jego oczy były skierowane ku górze. Wyglądał jakby zobaczył coś pięknego, wspaniałego. Wyglądał jakby zobaczył to czego od dawna szukał...
- Nie! Ty żyjesz! Musisz żyć! Nie zostawiaj mnie samej, ty pieprzony egoisto! To nie jest zabawne, słyszysz?! Wstawaj, kurwa! Ostrzegam cię, jak zaraz nie wstaniesz to... to... - nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Moja broda zaczęła niebezpiecznie drgać, a z oczu wypływać gorące łzy. Wiedziałam, że zaraz się rozryczę, ale nie dbałam o to, że ktoś mnie zobaczy. To nie było ważne. Już nie miałam nic do stracenia. Bo wszystko straciłam. Czułam jak tracę czucie w nogach i po chwili opadłam na kolana łkając głośno. Czułam jakby ktoś wyrwał mi serce i na moich oczach zaczął je ciąć. Przekrajać każdy milimetr, nie mając litości. W myślach błagałam, żeby to co przed chwilą widziałam było tylko kolejnym koszmarem, z którego się wybudzę.
Szkoda tylko, że życie to jeden, wielki koszmar.
Moje nogi trzęsły się niemiłosiernie jednak spróbowałam się podnieść. Gdy tylko spojrzałam na uzdrowicielkę poczułam jak moje ciało przepełnia rozpacz, zimna furia, smutek, ale przede wszystkim, żądza zemsty. Wyjęłam różdżkę i zaczęłam się do niej zbliżać. Widziałam w jej oczach łzy, panikę i strach. Zaśmiałam się ironicznie po przez łzy jednak z mojego gardła wydobył się jedynie charkot. Podeszłam do niej trzymając w trzęsącej się dłoni różdżkę i wycelowałam w nią.
- Aż tak bardzo chciałaś zobaczyć mój ból, rozpacz, łzy? Aż tak bardzo chciałaś mnie zniszczyć i pogrążyć? Wiesz co? Udało ci się. Straciłam wszystko co kochałam, cały mój świat na własnych oczach. Miło było na to patrzeć? Miło było widzieć jak się pogrążam? Co ja ci zrobiłam, że musiałaś mnie tak zranić? Czym zawiniłam? - pytałam przez łzy nie spuszczając z niej różdżki. Teraz mogłam się na niej zemścić. Zapłaci za to co uczyniła.
- Co tu się stało?! - Usłyszałam jakiś krzyk jednak nie spuszczałam wzroku z kobiety, która wydawała się błagać o pomoc, litość.
- Adrianne, opuść różdżkę. To nie pomoże. - Do moich uszu dobiegł czyjś cholernie irytująco spokojny głos. Zaśmiałam się gardłowo.
- Jak to nie pomoże? Ta s*ka zapłaci za to co zrobiła. Ja tak tego nie zostawię. - W moich oczach błyskały szaleńcze ogniki. Już chciałam rzucić na nią jakieś zaklęcie, ale poczułam jak ktoś wytrąca mi różdżkę z rąk. Spojrzałam na mężczyznę z furią w oczach. Ten patrzył na mnie spokojnie, ze współczuciem. Podniósł swoją różdżkę na tą morderczynię i wypowiedział zaklęcie, a ona znowu mogła się poruszać. Miałam wrażenie, że krew mnie zalewa. To jakieś żarty...
- Ja nic nie pamiętam... kompletnie nic... - szeptała jak w amoku. Poczułam jakbym dostała w twarz. Jak ona mogła tak perfidnie kłamać po tym co zrobiła?!
- Myślę, że jedynym racjonalnym wyjściem z tej sytuacji będzie zobaczenie twoich wspomnień, a potem zastanowimy się co dalej.
- Nie no, to jakiś kiepski żart. Widziałam jak ONA go zabiła. Widziałam na własne oczy jak mój brat wydaje ostatnie tchnienie PRZEZ NIĄ. Pan sobie jaja robi? - zapytałam zdenerwowanym głosem. Ledwo powstrzymywałam się przed rzuceniem się na nią. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam. Coś mnie powstrzymywało.
- Adrianno, nie widziałem tego, lecz mam stu procentową pewność, że Camille nie mogła tego zrobić umyślnie. Z resztą sami zobaczmy. Ostendite Memoria! - Z różdżki uzdrowiciela wytrysnęło jasno-żółte światło i przed nami pojawił się obraz. Wyglądało to trochę jak film. Najpierw tą Camille, która wyglądała jakby coś ją opętało. Cały czas powtarzała: "nie zrobię tego" jednak po chwili wyprostowała się sztywno, a potem zaś reszta sceny, którą znałam. Po chwili obraz znikł.
- Czyli to rzeczywiście nie była wina Camille - rzekła jakaś kobieta o rudych włosach.
- Myślę, że ktoś zmusił ją do zabójstwa. Będziemy musieli dać to do sprawdzenia aurorom. Mam wrażenie, iż zostałaś potraktowana klątwą Imperiusa - zwrócił się do brązowowłosej na co ta przełknęła ślinę.
- Czy to wszystko? Będę jeszcze do czegoś potrzebna? - spytałam chłodno, kiedy uzyskałam odpowiedź dodałam: - Skoro tak, to proszę mi wybaczyć, ale muszę już iść. Żegnam - dokończyłam po czym teleportowałam się do mojego rodzinnego domu w Polsce. Nagle poczułam jakby ktoś przebił moje serce tysiącami szpilek. Bolało. Nie fizycznie, psychicznie.
Z moich oczu zaczęły wypływać gorzkie łzy. W jednej chwili wściekłość opanowała każdy skrawek mojego ciała. Nie panowałam nad tym co robię, nie panowałam nad niczym. Po raz pierwszy w życiu płakałam. Po raz pierwszy w życiu czułam smutek. Słone krople ciekły z moich policzków i nie zamierzały przestać. Emocje tłumione przez te kilkanaście lat w końcu znalazły ujście.
Zobaczyłam ramki ze zdjęciami moich bliskich.
Uśmiechali się. Na jednym ze zdjęć Damian śmiał się radośnie do fotografa. To przez tych ludzi cierpiałam. Dałam się zranić, dałam się osłabić. Pełna złości wzięłam zdjęcia i rzuciłam o najbliższą ścianę. Roztrzaskały się na setki kawałeczków, tak jak moje serce. Gdyby oddali mnie do sierocińca najprawdopodobniej wciąż by żyli, a ja nie musiałabym tak cierpieć. Życie dało mi posmakować czym jest rodzina przyjaźń, miłość a potem zabrało mi to wszystko śmiejąc się bezczelnie w twarz. Upadłam na kolana wciąż płacząc.
- Proszę, niech to się skończy, to boli - mówiłam przez łzy. Dławiłam się nimi. 

(Tak wyobrażam sobie Adriannę w tej chwili dop.autorka)

Wtedy uświadomiłam sobie coś ważnego.
Znowu złamałam słowo dane samej sobie. Obiecałam, że nie pozwolę mu umrzeć. Jestem słaba. Zbyt słaba, żeby chronić tych, których kocham. Byłam zbyt słaba, żeby podnieść się po tamtej tragedii i byłam tą, która potrzebowała pomocy. Znowu pokazałam swoją słabość, gdy Damian był w szpitalu w tamtym okresie potrzebowałam James'a. Nagle przypomniałam sobie słowa brata: ,,Jestem, już wróciłem Adi i nigdzie się nie wybieram." Zaśmiałam się histerycznie przez łzy. Nie tylko ja kłamię. Świat jest pełen kłamców. Kiedyś ten dom był wypełniony ciepłą, rodzinną atmosferą, śmiechami zarówno dorosłych jak i dzieci, cisza prawie nigdy nie miała tu miejsca.
Przez głowę przelatywały mi te wszystkie wspomniane związane z moją rodziną.


Przewińcie do 0:13 i dopiero wtedy czytajcie ;) )


Retrospekcja:

- Adrianno, proszę otwórz! - Mój starszy brat dobijał się do zamkniętych drzwi pokoju.
- Zostaw mnie! - wykrzyknęła inna wersja mnie. Wyglądała przerażająco. Przetłuszczone, zmatowiałe włosy, wystraszone oczy oraz cienie pod nimi, widać też było spadek wagi. Sukienka prawie, że na niej wisiała. Siedziała na dywanie skulona obejmując ramionami nogi. Bujała się w przód i w tył powtarzając wciąż te same słowa: "Nie jesteś prawdziwy."
- Otwórz, proszę! Chcę ci pomóc! - Przez chwilę wyglądała jakby się zastanawiała. Po chwili niepewnie wzięła różdżkę i drżącą dłonią zamachnęła nią raz, a do pomieszczenia natychmiast wszedł młody mężczyzna. Gdy spojrzał na brunetkę wyglądał jakby ktoś go uderzył.
Nieśpiesznie kucnął przy niej po czym dotknął delikatnie jej ramienia na co ona natychmiast odskoczyła patrząc nieufnym wzrokiem na blondyna. Ten podniósł ręce delikatnie do góry w geście poddania.
- Nie skrzywdzę cię Adi. Jestem tu po to, żeby ci pomóc - rzekł cicho, lecz odpowiedziała mu cisza.
- Wiem, że się boisz, ja też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Nie chcę cię stracić, jesteś dla mnie wszystkim, siostrzyczko. Jesteś teraz jedyną osobą, którą kocham i na, której mi zależy, dlatego nie poddam się. Będę walczył o dawną ciebie, nieważne ile mi to zajmie. Przywrócę cię z powrotem. Przyrzekam.

Koniec retrospekcji 

Mój kochany braciszek. Zawsze chciał pomagać.
Więc gdzie jest teraz, gdy go potrzebuję? Nie żyję. A obiecał, że będziemy razem na zawsze. Skłamał, nie po raz pierwszy. Dlaczego to ja muszę cierpieć? Dlaczego nie ja mogłam dostać tym cholernym czarem? Lecz gdybym to ja umarła skazałabym Damiana na taki stan, w którym obecnie jestem i pozbawiłabym szansy na nowe życie ludzi, którzy zginęli za czasów Voldemorta. Ale jestem też człowiekiem, prawda? Ludzie z natury są samolubnymi egoistami.
Czułam zawroty głowy jednak starałam się je ignorować i ruszyłam chwiejąc się na nogach w stronę barku z alkoholem, który znajdował się w salonie. Wyjęłam z niego butelkę z wódką i pociągnęłam dosyć spory łyk. Skrzywiłam się jednak piłam dalej. Ponoć alkohol pomaga uśmierzyć ból. 
- I co?! Daję świetny przykład, prawda?! Jestem tak cholernie silna i wzorowa, prawda?! Jesteś ze mnie dumny, braciszku?! - Zaczęłam krzyczeć zdenerwowana wymachując butelką rozlewając przy tym spore ilości alkoholu po czym upadłam na kolana łkając.
- Tak... jestem tak cholernie silna i nie daję się nikomu zranić... a zwłaszcza facetom... co nie Damian? Jestem taka niezależna i zawsze sama sobie poradzę... nie potrzebuję was, facetów... wy tylko ranicie... popieprzeni egoiści... - bełkotałam niewyraźnie co chwila biorąc łyk wódki. Głowa mnie niemiłosiernie bolała od płaczu jednak nie zwracałam na to uwagi tylko sięgnęłam po kolejną butelkę. Na przemian płakałam i piłam. Już sama nie wiedziałam ile butelek opróżniłam jednak widziałam dosyć spore ubytki w zawartości barku, więc mogłam się tylko domyślać.
W jednej chwili zmorzył mnie sen. Otoczenie, w którym wcześniej byłam zmieniło się nie do poznania. 


Nie widziałam już salonu mojego rodzinnego domu i nie siedziałam już na podłodze tylko na przyjemnie łaskoczących... chmurach? Zaskoczona wstałam i zaczęłam się rozglądać w koło. Było tu pięknie. Błękitne niebo i obłoki skąpane w słonecznych promieniach wyglądały tak... spokojnie.
 Nagle usłyszałam Damiana szepczącego moje imię.
- Adrianno... Adrianno... - odwróciłam się w stronę z, której dobiegał jego głos i zobaczyłam go. Ale wyglądał inaczej. Długa, biała szata leżąca na jego ciele wyglądała jakby została utkana ze mgły. Jednak nie to przyciągnęło moją uwagę tylko... skrzydła. Natomiast reszta prezentowała się jak zwykle. Jego usta były wygięte w szerokim uśmiechu, a oczy błyszczały radośnie. Nie myśląc ani chwili dłużej podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. On objął mnie mocno rękoma w okół talii i zatopił twarz w moich włosach. Trzymał mnie tak jakby nigdy nie chciał puścić gładząc przy tym uspokajająco moje plecy. Uwielbiałam, gdy to robił. Tylko on potrafił sprawić, że czułam się szczęśliwa, bezpieczna, potrzebna. Po chwili stałam już na własnych nogach a w moich oczu zabłysnęły łzy szczęścia oraz niedowierzania, które zaczęły powoli spływać.
- Dlaczego tu jesteśmy? Dlaczego cię widzę? Przecież ty... - nie zdążyła dokończyć, bo mężczyzna przerwał mi ocierając jednocześnie słone krople z policzków.
- Tak, jestem martwy, ale nie znaczy to, że przestałem się o ciebie martwić. Obserwuję cię z góry Ari. Nawet nie wiesz jakie mam wyrzuty sumienia przez to, że cię zostawiłem. Lecz ty nie możesz wiecznie rozpaczać, musisz powstać. Zostałaś stworzona do wielkich czynów siostrzyczko. W twoich rękach leży przyszłość i losy całego świata.
- Wiem o tym. Tylko... wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tego, iż nie ma cię obok - wyszeptałam z trudem, a on znowu mnie przytulił.
- Ja zawsze byłem, jestem i będę z tobą. To, że mnie nie widzisz nie znaczy, że mnie nie ma.
- Czyli co? Teraz cię widzę, a zaraz znikniesz, tak? Znowu będę musiała wracać na Ziemię i żyć samotnie w tamtej beznadziejnej rzeczywistości? - zapytałam zbolałym tonem i poczułam na sobie jego smutne spojrzenie.
- Wiesz, że gdybym mógł, wróciłbym od razu do ciebie, ale nie mogę. Teraz należę do tego świata - powiedział ze smutkiem, a ja z trudem powstrzymywałam się przed płaczem.
- Co z rodzicami, Anią? - spytałam starając się przywrócić głosowi normalny ton co i tak mi się nie udało. Wciąż było słychać w nim zawód, rozpacz i smutek.
- Są szczęśliwi, ale martwią się o ciebie. Tak samo jak ja. Zawsze pamiętaj kim jesteś, skąd pochodzisz choćby nie wiem co. Jesteś Polką oraz moją siostrą, musisz być silna i dawać przykład innym. Bądź dumna z tego kim jesteś. Kocham cię Ari - powiedział po czym złożył na moim czole iście ojcowski pocałunek. Chciałam coś powiedzieć, lecz nagle on zniknął, a ja się obudziłam. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, oparłam się o zimną ścianę i zaczęłam myśleć nad tym co przed chwilą się stało.Czy to było normalne? Nie. Ale czy cokolwiek związane z moją osobą jest normalne? Nie. Zaczęłam głęboko oddychać chcąc się uspokoić.
Serce biło mi jak oszalałe. a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. On tam był. Czułam jego obecność. A teraz? Czułam pustkę, której niczym nie będę potrafiła zapełnić. Z moich oczu znowu zaczęły wypływać łzy. To było coś czego nie potrafiłam zatrzymać. Nawet gdybym chciała to ból i poczucie winy były silniejsze. Byłam cholernie słaba i nic z tym nie mogłam zrobić.
Wstałam jednak musiałam podeprzeć się ściany, żeby nie upaść.
Schyliłam głowę po czym znowu podniosłam ją do góry. W moim umyśle pojawiło się tak wiele myśli, ale jedna z nich nie dawała mi wręcz żyć. Pogrzeb. Będę musiała to wszystko zorganizować.
Zsunęłam się plecami po ścianie z powrotem siadając na podłogę.
Ta myśl jeszcze bardziej mnie pogrążyła. Miałam go pożegnać. Miałam go pożegnać i zostawić tam, trzy metry pod ziemią. Wplotłam palce we włosy i załkałam żałośnie. Czemu wszystko zwala się na mnie w najmniej oczekiwanym momencie? Bałam się go pożegnać. Nie chciałam patrzeć jak będzie tkwił w tej trumnie ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy.  To nie było na moje nerwy, patrzeć jak kolejna osoba odchodzi przeze mnie do wieczności.  
Całe moje szczęście, radość zniknęły.
Zostały mi tylko rozpacz i ból. Moje nieodłączne przyjaciółki, one zawsze były ze mną. Tylko, że do nich dołączyła też zemsta. Paląca żądza zemsty. Zabiję go, zabiję tego popapranego psychopatę. Będę patrzyła i napawała się jego bólem, bezradnością. Tak jak on to robił. Ale Iwanow nauczył mnie jednej rzeczy. Nieważne jak mocno będę kogoś kochać, nieważne jak będę się starała go chronić. Śmierć i tak dosięgnie jego prędzej czy później. Po mojej twarzy spłynęła ostatnia łza.
Mój raj się skończył. Teraz zacznę podróż ku piekłu.

2 sierpnia, jakiś cmentarz na Lubelszczyźnie:

(https://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg)

Na cmentarzu zebrało się dosyć sporo ludzi.
Nic dziwnego. Wszyscy, którzy znali Damiana szanowali i lubili go. On zawsze roztaczał wokół siebie aurę radości, zawsze chciał pomagać. Był czymś w rodzaju mojego ziemskiego anioła. Opiekował się mną, pomagał, mogłam mu zaufać. Był dla mnie wszystkim. Razem z nim umarła cząstka mojej duszy. Nieświadomie zabrał ją ze sobą. Czy mi ją kiedyś zwróci? Tego nie wiem.
Dzisiejszy dzień jest dniem pożegnania.
Żegnam nie tylko jego, ale też dawną siebie. Żegnam moją słabszą wersję, tą z uczuciami. Jedyne co teraz czuję to pustka. Ludzie przychodzili, składali mi kondolencje, lecz ja czułam się jakbym oglądała to wszystko z daleka. Był też James i Fred. Ten pierwszy mówił, że mi pomoże, że mnie nie zostawi. To co mówił było słodkie, jednak zupełnie nie potrzebne.
Już nie potrzebowałam pomocy, było za późno. Patrząc się na twarz Damiana wspominałam wszystkie chwile, które z nim przeżyłam. Był moim idealnym starszym bratem. Wszyscy Orłowscy traktowali mnie jak pełnoprawnego członka ich rodziny chociaż nie łączyły nas żadne więzy krwi. Ja byłam przybłędą, która sprowadziła tak wiele nieszczęść na każdego z nich. Mimowolnie, po mojej twarzy spłynęła jedna łza, która skapnęła na twarz leżącego w trumnie Damiana.
Oni dali mi miłość, szczęście, a ja im śmierć oraz smutek. Może kiedyś mi wybaczą.
Może kiedyś będę miała szansę się im odwdzięczyć. Teraz stoję sama na tym cmentarzu wpatrując się tępo w małą tabliczkę gdzie widnieję jego imię oraz nazwisko. Uśmiecham się smutno chociaż moje oczy są wciąż zimne i bezwzględne. Składam na jego grobie białą różę.
- To nie jest koniec braciszku. Zapłaci mi za to. Zrobię z jego życia piekło i zniszczę wszystko na czym mu zależało. Tak jak on zrobił to mi. Ja tak tego nie zostawię.

..................................................................................
Witam!
Wow... to najsmutniejszy rozdział jaki w życiu napisałam! Wznieśmy różdżki za Damiana /*
A tak na poważnie. Witam na już dziewiątym rozdziale! A tak z innej beczki xd
Wybaczcie, że notka jest spóźniona, ale mam coś na swoje usprawiedliwienie! Wczoraj połowę dnia byłam na festiwalu, a później w nocy była burza, więc jak sami widzicie, nie miałam warunków do pisania.
Selene Neomajni


1. Sukienka Adrianny na pogrzebie:


18 komentarzy

  1. Rozdział fenomenalny ! Choć dalej nie mogę przeboleć ,że uśmierciłaś Damia :x Dobrze ,że nie pogrążyła się w rozpaczy tylko skupia się na pogrzebie i misji :) Czekam na next ! Również życzę morza i oceanów weny !
    Zielono oka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wcześniej pisałam, Adrianna nie mogła się znowu pogrążyć. Bo tym razem nikt nie byłby w stanie jej pomóc.
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  2. Rozdział genialny! W pełni rozumiem to, że rozdział jest spóźniony, u mnie wczoraj też w nocy była burza, na szczęście ominęła moją miejscowość i skończyło się na kilku piorunach oraz błyskawicach.
    A wracając do rozdziału... Bardzo melancholijny. Nie czytałam go niestety razem z muzyką, bo mam w pokoju bardzo słaby zasięg internetu i zacinałbym mi się co chwila, ale wysłuchałam ich po przeczytaniu. Dodają one rozdziałowi moim zdanie jeszcze więcej refleksji.
    W sumie racja, że ludzie to egoiści. Cieszę się, że Ari nie złamała się po stracie Damina i skupiała się najpierw na pogrzebie barta, a później, mam nadzieję, skupi się na misji.
    Pozdrawiam i życzę ogromnej ilości weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że doceniłaś mój dobór muzyki do tego rozdziału. Chciałam, żeby dodała właśnie takiego klimatu. Ria bardzo skupi się na misji, bo jej główną motywacją będzie zemsta.
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie no, rzeczywiście smutne /*
      Ale wątpię, że Ada wróci do przyszłości, gdyż będzie z Syriuszem <3
      ( Nie wiem czy to prawda, nie niszcz moich marzeń!)
      Dobra, oni sobie tam będą w przeszłości, będą jeździć sobie na motorku Blacka.... ♥
      Taaaak.... Już sobie to wyobrażam ;)
      Nie wiem jak ty to wykreujesz, ale oni muszą być razem :D
      Tylko wykreuj Blacka na zarąbistego gostka, nie tak jak ci, którzy kręcili film o HP! ( P.S Powstaje nowa część HP Severus Snape and Mauders) A Syriusz w tym filmie <- Weź przestań masakra -;- Ben Barnes powinien go grać <3 Dobra, rozpisałam sie o samym Blacku a co z resztą? Damian jest cudowny. Już wcześniej był taki braterski, chciał wszystkich rozweselić a tu /* :c Nawet po śmierci chciał dla Rianny najlepiej.
      Dobra kończę ten komentarz i zabieram się za pisanie mojego bloga ;-;

      Usuń
    2. Haha! :D Spoko, nie będę niszczyć Twoich marzeń ;)
      Wczoraj właśnie widziałam trailer i... to na szczęście będzie amatorski film. Znaczy mam nadzieję. Nikt nie sprawdzi się w roli Black'a lepiej niż Ben Barnes!
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  4. Merlinie. Umarłam. Moje uczucia agdjfhdbnxj. ._.
    Rozdział ciekawy, dużo przemyśleń, ale mam dwa zastrzeżenia;
    Po pierwsze: moim zdanjem Ria wyszła z yej delresji zbyt szybko. Wiem, że ma w perspektywie misję ratunkową itp., ale wydaje mi się, że to wciąż za mało. I mówię to jako osoba, która przeżyła śmierć bliskiej osoby. Ale teraz też jest dobrze, nie zrażaj się moim czepialstwem c;
    Po drugie: wyśrodkowane teksty to zło. Naprawdę - cholernie niewygodnie się to czyta. Radzę wyjustować, ewentualnie wyśrodkować do lewej.
    Dobra, teraz chwalimy! :3
    Damian, bogowie, czego zemrzyłeś?! Halo, zostawiłeś siostrę, która może was wszystkich uratować, no heloł! /* Przepraszam, ale po przeczytaniu rozdziału jestem emocjinalnie niestabilna. Aria jeździ na motorze, będą sobie z Syriuszem popierdzielać, jak się patrzy! Uczucia oddane dobrze, brakowało mi tylko... Ekspresji? Holender, nie wiem jak to nazwać! Ale jest zaczepiscie, czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat muszę się z Tobą zgodzić. Może Adrianna rzeczywiście zbyt szybko przyzwyczaiła się do śmierci Damiana, ale jak byłam na tym festiwalu to była parada motocyklistów i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było umieścić te maszyny w moim opowiadaniu i wyszło jak wyszło ^^
      Spróbuję użyć Twoich rad jeśli chodzi o tekst ;)
      Taa... Damian raczej nie miał nic do gadania jeśli chodzi o jego śmierć xd
      Widzę, że umieszczenie motocykla w opowiadaniu to był jednak dobry pomysł :D
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  5. Jesteś okrutna! Jak można go było zabić i skazać na coś takiego Adi! Tak, właśnie tak, pisze to osoba, która zastanawia się kogo zabije w przyszłości w swoim opowiadaniu. TAK! Na tą pielęgniarkę ktoś musiał rzucić zaklęcie imperius, bo wątpię, żeby od tak go zabiła. Szczególnie po tej scenie z jej pamięcią. Adrianna załamana po raz drugi, nie dziwię się. Ale się pozbierała, jak zobaczyła Damiana w sukience i ze skrzydełkami, który śpiewał I can fly! Okey, trochę to podkoloryzowałam, ale ja tak to sobie wyobrażam. Ale to takie miłe, że on nadal nad nią czuwa. A reszta rodziny się martwi. Nie wiem, czemu dałaś tą retrospekcję z rozdaniem dyplomów, chyba dlatego, że chciałaś pokazać jacy byli szczęśliwi. Ale ona miała rację, wszyscy kłamią. Normalnie sobie ją wyobrażam na tym motorze. I się zgadzam, że powinna jeździć z Syriuszem na jego maszynie. Umie takie triki, że ciekawe co zrobi na latającym pojeździe. Po chmurach będzie jeździć. Adrianna zapomniała, że mogą zabrać jej jeszcze James'a, ale tego nie zrobią, bo KTOŚ, czyli ty, go nie zabije. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pogrzeb był taki smutny, ale jestem pewna jednego. Zapłacą jej za to. Kimkolwiek są, zapłacą. - Ali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sukienka, serio? xd
      Wiem, iż się powtórzę, ale to nieważne. Tak jak wcześniej pisałam, Damiana łączy z Adrianną coś w rodzaju więzi. Oboje troszczą się o siebie i nie chcą, żeby drugiemu działa się krzywda i zrobiliby wszystko, aby uczynić jedno drugiego szczęśliwym. To na prawdę słodkie, a jednocześnie trochę smutne, bo nawet po śmierci Damian chcę się opiekować swoją przyszywaną siostrą. To jest dopiero miłość braterska.
      Dałam retrospekcje z rozdaniem dyplomów, bo oglądałam wtedy ostatni odcinek czwartego sezonu TVD :D
      Czy zabiję James'a? Na to pytanie nie odpowiem chociaż znam odpowiedź. W ostatnim momencie chodziło mi o to, że Rianna w ramach zemsty będzie chciała zabić Iwanowa i Cruel, bo to oni zniszczyli jej życie ;)
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  6. */
    Kurde...
    Nie płacz, tylko nie płacz...
    Nie płacz, tylko nie płacz...
    Jestem osobą mega wrażliwą, ale trudno wywołać u mnie łzy. Jest to czwarty blog jaki sprawił, że płakałam. ;c Jesteś podła...
    A na poważnie...
    Rozwalił mnie ten dop.aut. 'Najwyraźniej życie (...) postanowiło zniszczyć wszytko co kocham'. (Nwm czy dobrze napisałam no ale pisałam z pamięci ;D)
    Rozdział cudny, wzruszający i taki... enocjonalny... Udał Ci się!
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się zaszczycona tym, że przeze mnie się rozpłakałaś :)
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  7. Jezu, jak tu ładnie, Selene. ♥
    Przepraszam, wiem, że nie lubisz takich komentarzy, ale musiałam to napisać. XD
    Poza tym, wracam! Więc zapewne już niedługo ujrzysz moje komentarze.
    Jeszcze raz przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu wracasz! Owszem nie lubię takich komentarzy, ale Ty powracasz, więc się nie focham (tak... jakież to "gimbusiarskie"). Wręcz przeciwnie, cieszę się. Nie mogę doczekać się, kiedy dodasz nową notkę!
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  8. Damian-Aniołek! Teraz tylko to siedzi mi w głowie. O:-)
    Rozdział ogólnie piękny, taki smutny. :-( No, ale trudno, takie rozdziały muszą być, aby później było tylko lepiej i weselej. (tak, wiem, ty jeszcze coś złego planujesz, że pewnie jeszczę się popłaczę i zaavaduję w komentarzu)
    Kiedy zacznie się misja Andri? Mam nadzieję że już w następnym rozdziale, a póki co idę na plażę. ;-)
    Kolorowa Dama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj, uwierz mi. Jeszcze nie raz zaavadujesz mnie w komentarzu ^^
      Misja Rianny zacznie się... sama jeszcze nie wiem, lecz pewne jest to, że za kilka rozdziałów. Może mniej, może więcej.
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni
      PS: Życzę ładnej opalenizny!

      Usuń
  9. Witaj kochana,
    Rozdział dosyć smutny, rozumiem, co musi przeżywać Adrianna. Na pewno nie jest jej łatwo, ale nie może się poddać.
    Ten sen w jakiś sposób mógł jej pomóc się podnieść. Myślę, że Damian rzeczywiście chciałby, żeby się nie załamywała i sobie z tym poradziła.
    Jazda na motorze też widocznie pomogła. Potrzebna jej była adrenalina, żeby się z tym uporać. Potem ta uzdrowicielka. Okazało się, że ktoś ją do tego zmusił. Ale nie wiadomo, kto. Tajemniczo ^^
    Co do pogrzebu, smutny, ale przynajmniej był James, który próbował pomóc swoimi zapewnieniami. Jednak nawet on nie był w stanie zapełnić dziury w jej sercu.
    I tutaj do jednej rzeczy muszę się przyczepić. Na pogrzebie nie ma jeszcze nagrobka z wypisanym nazwiskiem, itd. Stawia się go dopiero po jakimś czasie. Na pogrzebie jest tylko tabliczka na krzyżu, który wbija się w ziemię i stoi tak, aż nagrobek nie zostanie wykonany. Taka dodatkowa informacja.
    Pozdrawiam gorąco :*
    Optimist

    OdpowiedzUsuń