niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 12 Powrót do przeszłości

,,Jedna zmiana przygotowuje drugą." Niccolò Machiavelli
................................................................................

To dzisiaj. Dzisiejszy dzień był moim ostatnim w roku 2015.
Równo o godzinie piętnastej miało zmienić się wszystko. Miałam zostawić to co kochałam i to co nienawidziłam tutaj, by cofnąć się w czasie i zmienić przeszłość. Tu, zostawiam moją słabszą powłokę, bo w przeszłości nie będę znała nikogo kogo znałam tu, nie będę cierpieć. Będę silna. W końcu obiecałam to JEMU, prawda? Muszę dotrzymać danego słowa. Nie mogę kłamać.
Godzina. Została mi jeszcze tylko godzina.
Potem wszystko się zmieni. Spojrzałam na swoją niewielką walizkę. Odejdę. Tak po prostu. Czy nie powinnam się jednak na początku pożegnać? Powinnam. Podniosłam się z łóżka, ale zamiast normalnie zejść schodami otworzyłam okno na roścież. Spojrzałam w dół było dosyć wysoko. Wzruszyłam ramionami.
Tak będzie szybciej. Rzuciłam na siebie zaklęcie Kameleona po czym stanęłam na parapecie. Wzięłam głęboki oddech. Zrobiłam krok do przodu. Pierwszy. Drugi. Patrzę w dół. Robię kolejne dwa kroki. Spadam. Zachowuję zimną krew i po chwili uderzam o ziemię. Nie czuję bólu, chociaż powinnam być już martwa lub mieć chociaż połamane kości. Biegiem ruszam w stronę Zakazanego Lasu. Nie przemieniam się w wilka, lecz wciąż zostaję pod swoją ludzką postacią. Nawet nie wiem, kiedy dobiegłam na polanę. Teleportuję się na cmentarz w Polsce. Zaczęłam odwracać się w każdą stronę i dopiero, kiedy dostrzegłam, że jestem sama zdjęłam z siebie zaklęcie Kameleona.
Teraz stałam przed trzema grobami.
Jeden należy do moich przyszywanych rodziców, drugi do siostry, a trzeci... do brata. ,,Miłość jest wieczna". Pamiętam jak kiedyś mówił mi, że bardzo chciał, aby właśnie taki napis widniał na jego grobie. Mówił, że jeśli kiedyś zginie, a ja będę żyć to mam pamiętać o tym co wyryto na tej kamiennej płycie. Mówił, że mam pamiętać. Będę.
Wyjęłam z torby cztery białe róże. Biel symbolizowała w końcu niewinność i nadzieję. A oni umarli jako ludzie niewinni. Natomiast ja miałam nadzieję, iż jeszcze uda mi się ich spotkać. Żywych.
Położyłam każdą z nich na kamiennej płycie.
- Dzisiaj rozpocznę swoją wielką podróż w nieznane. Nie wiem co mnie tam spotka. Ale jednego jestem pewna, nie pozwolę byście musieli znowu cierpieć. Zrobiliście dla mnie tak wiele. Teraz będę miała okazję się odwdzięczyć. Chociaż to i tak nie wynagrodzi wam w pełni krzywd, które spotkały was z mojej strony. Dotrzymam danego słowa, choćbym musiała zapłacić za to życiem.
Iwanow i Cruel zapłacą srogą cenę za swoje przewinienia. Osobiście tego dopilnuję, a teraz... nadszedł czas pożegnania. Kocham was i nigdy nie zapomnę - mówiąc to wstałam z ziemi po czym ostatni raz spojrzałam na ich groby. Już jest czas. Teleportowałam się z powrotem do Wielkiej Brytanii. Droga, którą pokonałam do zamku minęła wyjątkowo szybko. Nawet nie zauważyłam, kiedy stałam już na błoniach. Zostało mi tak nie wiele czasu. Co ja mam teraz robić?
Chyba powinnam go jakoś w miarę pożytecznie wykorzystać.
W końcu nie wiem, kiedy wrócę. O ile wrócę. Westchnęłam ciężko. Nic mi się nie chciało robić. Słońce grzało niemiłosiernie, a ja siedziałam w cieniu drzew i nie wiedziałam co zrobić ze swoją ostatnimi czasy, nędzną egzystencją przez następne czterdzieści pięć minut. Wiał chłodny wiaterek, natomiast moje oczy zaczęły się kleić. Chyba mogę sobie uciąć małą drzemkę. Co mi szkodzi. I nim zdążyłam się zorientować już zostałam porwana w objęcia Morfeusza.

Sen:
Tym razem siedziałam na jakiejś huśtawce, a wokół mnie rozciągała się ogromna łąka pełna fioletowych kwiatów. Jak zwykle miałam na sobie tą białą, zwiewną suknię. Szczerze mówiąc to się nawet do niej przyzwyczaiłam. Jest ładna i wygodna. Tylko dlaczego biała? Tego nie wiedziałam.
- Witaj siostrzyczko. - Usłyszałam przy uchu głos Damiana. Na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech. Ledwo się podniosłam, a on już stał przede mną. Nie czekając na nich wtuliłam się w niego tak jakbym nie widziała go co najmniej kilka lat. A przecież spędziłam z nim całą dzisiejszą i wczorajszą noc! Objął mnie w talii i tradycyjnie oparł swój podbródek o czubek mojej głowy. 
- Ja też się za tobą stęskniłem, mała. Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział.
- Dlaczego zawsze widzę ciebie? Co z rodzicami, Anią ? Czemu ich nie widzę? To jest niesprawiedliwe i dziwne - rzekłam wyplątując się z jego objąć po czym siadłam na huśtawkę i zaczęłam powoli bujać się do przodu i do tyłu nie spuszczając wzroku z Damiana. 
Blondyn westchnął i usiadł obok mnie na trawie.
- To rzeczywiście dziwne i niesprawiedliwe. Nawet nie wiesz co czuła Ania, gdy dowiedziała się, że nie może się z tobą spotkać. Nie wspomnę już o tym jak zareagowali rodzice. Ich reakcję zapamiętam do swojego życia-nieżycia. Do końca swojego... tego czegoś co powinno nazywać się życiem. - Jego wzrok był utkwiony w jakimś punkcie znajdującym się przed nami. Miał lekko zmarszczone brwi i trochę smutny wyraz twarzy. Westchnęłam ciężko i zaczęłam mocniej odpychać się stopami od ziemi. Bujałam się bardzo wysoko. Przymknęłam oczy delektując się ciepłymi promieniami słońca i orzeźwiającym wietrzykiem. Miałam wrażenie, że jestem w miejscu gdzie nie ma problemów, trosk, zmartwień. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Damiana, który brutalnie przywrócił moje myśli na ziemię.
- Niedługo będziesz musiała tam... wrócić. Wiesz w co się pakujesz? - Gwałtownie zatrzymałam huśtawkę hamując ją piętami. Zgrabiłam się trochę i odpowiedziałam:
- Ja nie chcę żyć w rzeczywistości gdzie was nie będzie. Muszę chociaż spróbować. Bądźmy szczerzy, myślisz, że jak długo wytrzymam spotykając się z tobą tylko w snach? Poza snami jestem zupełnie samotna. Prędzej czy później pewnie bym oszalałam i nie wiadomo co by z tego wynikło. - Teraz to mój wzrok był utkwiony w jakiś punkcie przede mną. Po chwili poczułam jak kładzie swoje dłonie na moich ramionach. Podniosłam delikatnie głowę do góry i natrafiłam na duże, orzechowe tęczówki należące do mojego brata, w których kryły się braterska miłość i troskliwość.
- Ty NIGDY, nigdy nie będziesz sama. Zawsze będziemy z tobą. Nieważne kim będziesz, nieważne co będziesz robić, nieważne co będzie. Rozumiesz? My cię nie opuścimy. Jesteśmy rodziną, prawda? Rodzina trzyma się razem. - Nie mogąc tego słuchać bardzo szybko wstałam prawie zderzając się głowami z blondynem. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ale ja chciałabym mieć was przy sobie! Chciałabym czuć waszą obecność, chciałabym was zobaczyć, uściskać, porozmawiać. Chciałabym, żebyście byli ŻYWI! Niestety, zawsze ja musiałam być tą, która traci! Czasami myślę, że lepiej by było gdybyście już na samym początku odesłali mnie do sierocińca! - Czułam jak rozpacz oraz złość wypełniają każdy milimetr mojego ciała. Zacisnęłam pięści chcąc się uspokoić, lecz to nic nie pomogło.

- Nawet tak nie mów! Gdyby nie ty... - zaczął zbulwersowany, ale mu przerwałam.
- Gdyby nie ja, wciąż byście żyli! Moglibyście tworzyć normalną, szczęśliwą rodzinę i żadna piep*zona przybłęda nie zepsułaby waszego szczęścia! To przeze mnie jesteście martwi! Przeze mnie i moją waloną głupotę! Jestem winna waszej śmierci. Jestem winna tych nieszczęść, które was spotkały...! - Mój głos już lekko drżał, a Damian po prostu mnie przytulił. Stałam tam sztywna. Czułam ogromną nienawiść do siebie samej. Nie mogłam tu być. Odepchnęłam go z całej siły i jedyne co pamiętam to te pełne bólu orzechowe tęczówki. Rzuciłam się w stronę łąki po czym zaczęłam biec tak szybko na ile pozwalała mi moja długa suknia. W pewnym momencie poczułam jak spadam w nicość...



Koniec snu

Obudziłam się na błoniach.
Wstałam gwałtownie, a następnie przetarłam oczy dłońmi wzdychając przy tym ciężko. Wiedziałam, że zareagowałam zbyt gwałtownie i będę musiała przeprosić Damiana. Wstałam powoli, aż nagle przypomniałam sobie, że muszę się dzisiaj przenieść w czasie. Rzuciłam się z prędkością światła w stronę zamku. Droga do wieży Gryffindoru zajęła mi tylko kilka minut, jak nie mniej. Te wilcze geny czy coś nie są takie złe. Wleciałam do Pokoju Wspólnego, w którym była już profesor Mcgonagall. 
- Przepraszam za spóźnienie, ale ja... - zaczęłam jednak kobieta mi przerwała.
- Nie spóźniłaś się. Jest równo piętnasta. - Siwowłosa trzymała w dłoniach jakieś pudełko i list. Byłam trochę zaintrygowana jednak nie okazałam tego.
- W tym pudełku jest Zmieniacz Czasu. Będziesz musiała wziąć w dłoń i powiedzieć: "Rok 1975, 30 czerwca, Hogwart, gabinet profesora Dumbledore, godzina 15:00!". Gdy skończysz mówić od razu przeniesiesz się tam gdzie powinnaś. Natomiast to jest list, który będziesz musiała podarować profesorowi Dumbledore. Nie przejmuj się, on wszystko zrozumie - rzekła na jednym wydechu po czym dodała głosem przesiąkniętym już troską i smutkiem - Adrianno, chcę, abyś wiedziała, że te niespełna dwa miesiące, przez które cię uczyłam były najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała ostatnimi czasy. Byłaś bardzo zdolną, błyskotliwą uczennicą. To był zaszczyt cię uczyć. Żywię nadzieję, iż wszystko pójdzie pomyślnie, a ty wkrótce do nas wrócisz. Uważaj na siebie. Czasy wojny były bardzo ciężkie i okrutne - mówiąc to uścisnęła mi dłoń. Kiwnęłam głową po czym wyjęłam różdżkę i zmniejszyłam swoją walizkę, a następnie schowałam ją do kieszeni.
- Będę się starała. Ale wszystko jest teraz niepewne - odpowiedziałam szczerze oraz krótko. Poprawiłam torbę na ramieniu po czym wzięłam od kobiety pudełko wraz z listem.
- Tylko... czy horkruksy będą ukryte w tych miejscach, które były opisane w książce? - zapytałam.*
 - Nie, Rowling wymyśliła swoją własną wersję co do tego. Części duszy Voldemorta były i będą starannie ukryte. Ale nie martw się, będzie dobrze. - Słysząc ostatnie słowa chciałam wybuchnąć ironicznym śmiechem, lecz powstrzymałam się. Kiwnęłam niepewnie głową. Czyli będzie trudniej niż myślałam.
- Skoro tak to skąd będę wiedziała gdzie je znaleźć? - Nie ma co, dostałam bardzo skomplikowane zadanie.
- Dowiesz się wkrótce. Nie będzie łatwo jednak wiem, że sobie poradzisz. Jesteś silną czarownicą, Adrianno. Poradzisz sobie. Wierzę w ciebie. - Posłała mi spojrzenie pełne otuchy. Wyjęłam z pudełka Zmieniacz Czasu. Wzięłam głęboki oddech, a następnie powiedziałam głośno i wyraźnie:
 "Rok 1975, 30 czerwca, Hogwart, gabinet profesora Dumbledore, godzina 15:00!". 
Wszystko zawirowało. Widziałam prawie każde wspomnienie z mojego życia w bardzo szybkim tempie. Gdy zobaczyłam mniejszą wersję siebie leżącą przed drzwiami zobaczyłam pustkę. Moje serce przestało przez chwilę bić jednak już chwilę później wylądowałam w gabinecie należącym do dyrektor Mcgonagall. Znaczy teraz do dyrektora Albusa Dumbledore. Nagle poczułam na sobie zdziwione, a jednocześnie zaciekawione spojrzenie bystrych, błękitnych tęczówek. Przyjrzałam się posiadaczowi tych niebieskich oczu. Długa, srebrna broda oraz takie same włosy, szata była koloru jego oczu, a na niej po wyszywane szare, błyszczące gwiazdki, twarz została trochę obsiana zmarszczkami, na lekko skrzywionym nosie widniały zaś okulary połówki. Odchrząknęłam czując się odrobinę niezręcznie po czym zaczęłam mówić po angielsku, żeby mnie zrozumiał:
- Przepraszam, że wpadam tak nagle, ale sprawa jest dosyć ważna. Może mi pan wierzyć lub nie, lecz przybywam z przyszłości. Zostałam tu wysłana przez profesor Mcgonagall, która wysłała mnie tu z pana woli. Tutaj ma pan list, który powinien wyjaśnić niektóre sprawy - mówiąc to podałam mu kopertę. Jego brwi powędrowały lekko do góry, gdy zaczął czytać, jednak później je delikatnie zmarszczył. Nagle poczułam jak coś mnie trąca w ramię. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam... feniksa. Wyglądał niesamowicie. Jego upierzenie miało kolor ognia natomiast małe, paciorkowate oczy przyglądały mi się z uwagą. Wystawił łeb w moją stronę. Niepewnie go pogłaskałam na co przymknął powieki delektując się chwilą. Z zamyślenia wyrwał mnie głos profesora Dumbledore'a.
- Dał ci się dotknąć. Feniksy są bardzo trudnymi do oswojenia stworzeniami. Większości ludzi oswojenie ich zajmuje nawet kilka lat. Natomiast tobie zajęło to niespełna minutę. Teraz rozumiem co miał na myśli mój sobowtór z przyszłości... - mówiąc to zamyślił się przez chwilę.
- Co będę musiała teraz zrobić? Kiedy mam zacząć poszukiwanie horkruksów? - zapytałam twardo przestając głaskać feniksa, który nie był specjalnie zadowolony z tego powodu.
- Misja związana z horkruksami jest dosyć skomplikowana. Usiąść proszę, a spróbuję ci to pokrótce wytłumaczyć. - Wykonałam polecenie czarodzieja po czym zaczęłam słuchać z uwagą.
- Z tego listu wynika, iż nie masz zwyczajnych snów. W twoich snach będą pojawiać się wskazówki dotyczące misji. Istnieje sześć horkruksów i będziesz musiała zniszczyć każdy z nich. Gdy wszystkie zostaną unicestwione będziemy mogli zgładzić Lorda Voldemorta bez przeszkód. - I dokładnie jak w książce zaczął kręcić dłońmi młynek.
- Jak to przez moje sny? Jakie wskazówki? - To czego się dowiedziałam kompletnie mnie zszokowało. Spodziewałam się... no dobra. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego!
- Trochę trudno mi to wyjaśnić...
- Adrianna - rzekłam, gdy przypomniałam sobie, że się nie przedstawiłam.
- Adrianne. Z tego co napisał ja z przyszłości wynika, że rzucono na ciebie klątwę. Nie mylę się? - Pokręciłam przecząco głową, a on wrócił do swojego wywodu - Ta klątwa miała jedynie wyniszczać twoją psychikę podczas snów, jednak dziwnym trafem to właśnie dzięki niej będziesz mogła rozpocząć swoją misję. Wskazówki nie będą się pojawiać w każdym śnie. Będą one nieregularne. Co do twoich koszmarów. Spróbuję znaleźć coś co chociaż trochę je złagodzi. W tym liście pisze też, że mam cię powierzyć pod opiekę profesor Mcgonagall. - Wyjął różdżkę po czym przywołał swojego patronusa. Dużego, srebrnego feniksa - Minerwo, przybądź proszę do mojego gabinetu najszybciej jak to możliwe. - Gdy skończył mówić patronus wyleciał przez okno.
- Dropsa? - spytał dyrektor podsuwając mi opakowanie z cukierkami. Grzecznie odmówiłam i w tej samej chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
- Wzywałeś mnie, Albusie? - Obok mnie stanęła młodsza wersja dyrektorki Mcgonagall. Zdziwione spojrzenie jej szarych oczu spoczęło na mojej twarzy.
- Kim pani jest? - zapytała mnie. Teraz to ja byłam zdziwiona. Czy ja wyglądam aż tak staro?
- Minerwo, właśnie w tej sprawie cię wezwałem. To jest Adrianne. Przybyła ona z przyszłości, żeby zniszczyć horkruksy należące do Lorda Voldemorta. Ona może nam pomóc. - Czarownica wyglądała na zszokowaną. No cóż... niecodziennie ma się okazje spotkać dziewczynę, która ma uratować świat.
- To przecież absurd! Jak... - zaczęła oburzona, lecz dyrektor jej przerwał.
- Rozumiem twoje zdziwienie Minerwo, ale czy żartowałbym w takiej sytuacji? - Zadał retoryczne pytanie na co szarooka westchnęła ciężko po czym zapytała:
- A co ja mam z tym wspólnego? - spytała, natomiast ja zastanawiałam się jak zareaguje, gdy dowie się jaką rolę odegra w tym całym przedstawieniu.
- Adrianne będzie musiała u ciebie zamieszkać. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko - powiedział na co oczy szatynki rozszerzyły się gwałtownie po czym powiedziała trochę niepewnym głosem:
- Oczywiście. - Na twarz mężczyzny wpłynął delikatny uśmiech po czym zwrócił się do nas:
- Myślę, że to tyle. Adrianne, informuj mnie, proszę jeśli coś się stanie. - Kiwnęłam głową wiedząc, iż ma na myśli moje sny, a następnie spojrzałam na profesor Mcgonagall, której oczy były już utkwione we mnie.
- Złap moją rękę, Adrianne. - Wykonałam jej polecenie i poczułam szarpnięcie w okolicach brzucha i nie minęło kilka sekund jak znowu poczułam twardy grunt pod nogami. Już nie stałyśmy na posadzce w gabinecie Dumbledore'a tylko na piaszczystej ścieżce przed dużym domem, który był prawie cały obłożony szarym kamieniem. Wyglądał naprawdę imponująco. Okna lśniły nieskazitelną czystością tak jak białe ramy. Wokół był uroczy ogródek pełny małych krzaków. Posiadłość znajdowała się w lesie co jeszcze bardziej mi się spodobało.
- Jak brzmi twoje nazwisko? - Z zamyślań wyrwał mnie głos profesorki.
- Proszę mi wybaczyć, że się nie przedstawiłam. To wszystko jest trochę przytłaczające. Adrianna Orłowska - powiedziałam wciąż idąc.
- Może opowiesz mi coś więcej o sobie? - spytała czarownica otwierając drzwi. Znalazłyśmy się w długim i bardzo gustownie urządzonym holu. Przeszłyśmy do salonu, a ja w tym czasie powiedziałam jej trochę o sobie. Gdy skończyłam mówić odezwała się:
- Nigdy bym nie pomyślała, że masz szesnaście lat. Wyglądasz na o wiele starszą. To dziwne, nie słyszałam o jakiejkolwiek magicznej szkole w Polsce - rzekła trochę zdziwiona.
- Komuniści już zadbali o to, żeby nikt z zewnątrz nie dowiedział się o Instytucie. - Wspominając Rosjan skrzywiłam się. Iwanow obrzydził mi całą Rosję oraz wszystko co z nią związane, ale komunistów nienawidziłam jeszcze zanim go poznałam - Nasza szkoła ma bardzo wysoki poziom. Nauczyciele byli mili i wyrozumiali, przynajmniej w znaczącej większości. Mieliśmy też dodatkowe zajęcia, które dyrektorka uznała za pomagające nam dostosować się do wszystkich warunków panujących w świecie gdzie nie można używać magii. Jazda konna, lekcje samoobrony, łucznictwo. Są też zajęcia artystyczne. Mogłabym godzinami opowiadać jak tam jest wspaniale, ale wolałabym pani nie przeszkadzać. Chyba jest pani trochę zajęta, prawda? - Czarownica spojrzała na mnie zaciekawionym wzrokiem, w którym nie było już surowości tylko ciekawość.
- Masz racje, Adrianne. Są czasy wojny, jednak kiedyś z pewnością posłucham twoich opowieści. Twoja szkoła wydaje się być rzeczywiście fascynująca. No dobrze, teraz zaprowadzę cię do twojego pokoju. Chodź za mną. - Ruszyłam za szarooką. Gdzieniegdzie było można dostrzec obrazy, ale w większości, przestrzeń na ścianach była pusta. Nagle kobieta popchnęła delikatnie jakieś drzwi, które otworzyły się z głośnym skrzypieniem jakby ktoś nie wchodził przez nie od wielu lat. Gdy zaczęłyśmy iść na górę zauważyłam, iż farba schodzi ze ścian, a schody są bardzo brudne, natomiast w niektórych miejscach wyrosły nawet jakieś zielone roślinki. Ale mi to nie przeszkadzało.
Miało to jakąś tajemniczą nutę.
Kiedy stanęłyśmy przed kolejnymi drzwiami szatynka wahała się przez chwilę, lecz po chwili niepewnie pociągnęła za klamkę i weszłam do niezwykle zaniedbanego średniej wielkości pokoju.
- Wybacz mi, że... - zaczęła kobieta, ale jej przerwałam.
- Niech się pani nie przejmuje brudem. To da się szybko uprzątnąć - mówiąc to wyciągnęłam różdżkę, ale poczułam jak ostrzegawczo łapie mnie za rękę. Spojrzałam na nią zdziwiona, a po chwili pokiwałam głową ze zrozumieniem i powiedziałam uspokajającym głosem:
- Spokojnie. W świetle prawa polskiego jestem pełnoletnia, więc mogę bez przeszkód używać magii oraz teleportować się z miejsca na miejsce. Moje czary nie będą miały żadnych przykrych konsekwencji. - Szarooka wyglądała na zdziwioną jednak szybko się otrząsnęła.
- Kiedy już się tu zadomowisz to pamiętaj, że śniadanie oraz kolacja są o ósmej, a obiad o dwunastej. - Kiwnęłam głową i po chwili usłyszałam już skrzypienie drzwi. Wyczyściłam łóżko po czym padłam na nie jak długo chowając twarz w poduszkę. To wszystko wydawało się takie... dziwne. Nierealne.
Wtedy przypomniałam sobie o Damianie i mentalnie uderzyłam się dłonią w czoło.
Jak mogłam go tak potraktować?! Muszę go przeprosić. Zamachnęłam różdżką po raz kolejny wymawiając w myślach formułkę. Po chwili z mojej torby podróżnej wyleciał mały flakonik z jasnoniebieskim płynem. Wypiłam go jednym haustem i poczułam jak zmorzył mnie sen...


Znów byłam na tej huśtawce. Znów tej białej sukience.
Ale nagle stało się coś czego nie przewidziałam. Wokół zaczęła rozbrzmiewać piękna, niebiańska wręcz melodia, której nigdy w życiu nie słyszałam. Wydawała się być znajoma, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć gdzie ją słyszałam. Potrząsnęłam mocno głową chcąc przestać o tym rozmyślać. Wstałam gwałtownie i zaczęłam się rozglądać wokół poszukując wzrokiem Damiana. W końcu to z nim chciałam się zobaczyć. Próbowałam ignorować muzykę, ale było to niemożliwe. Była niczym miód na moje uszy, serce. Była uspokajająca, łagodna, ale chyba brzmiały w niej jakiś smutek... wtedy zobaczyłam Damiana przy jakimś małym stawie. Zaczęłam biec w jego stronę nawołując jednocześnie brata. Jednak ten nie reagował. Kiedy dobiegłam do niego i dotknęłam ramienia blondyna on rozpłynął się w powietrzu. Zaskoczona i jednocześnie przerażona patrzyłam na miejsce gdzie wcześniej widziałam coś co miało być moim bratem. Nagle poczułam silne, męskie ręce obejmujące mnie w talii i głośne "BU!" przy uchu. Podskoczyłam i natychmiast wykonałam chwyt, którego nauczyłam się na lekcjach samoobrony. Po chwili przede mną leżał Damian zaśmiewając się w najlepsze.  Westchnęłam ciężko przecierając oczy dłońmi. Dziecko. Zachowuje się zupełnie jak dziecko. Po chwili młody mężczyzna się uspokoił. Wstał powoli wciąż trochę chichocząc jednak, gdy był już na nogach, przestał. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam słowo, które rzadko, kiedy wypowiadam szczerze:
- Przepraszam. - Po chwili już byłam w jego objęciach Wtuliłam się w klatkę piersiową starszego brata, a on gładził mnie uspokajająco po plecach. Dobrze wiedział, że tylko to potrafi mi poprawić humor. Kiedy się od niego odsunęłam na mojej twarzy kwitł już delikatny uśmiech. Mężczyzna pocałował mnie w czoło po czym powiedział.
- Daj spokój, siostrzyczko. Nic się nie stało. - Objął mnie ramieniem po czym zaczęliśmy iść w stronę kwiatowego pola. 
- Wiesz... mam wrażenie, że teraz wiele rzeczy się zmieni. Boję się, iż już nic nie będzie takie jak dawniej. - Wyznałam mu swoje obawy. Potarł delikatnie moje ramie chcąc dodać mi otuchy.
- Nieważne co się stanie. Zawsze będziemy razem. I nic tego nie zmieni. Razem?
- Z tobą zawsze - odpowiedziałam i ruszyliśmy ku zachodzącemu słońcu...

.........................................................................................
Witam!
Rozdział dwunasty ma małe opóźnienie, ale miałam mały zanik weny, więc wyszło jak wyszło. Mam do was małe pytanko. Na ile lat oceniacie mój styl pisania (jeśli chodzi o całe opowiadanie)? Będę wdzięczna za szczere odpowiedzi. To tyle. A, no tak! Komentujcie!
Selene Neomajni

1. Strój Adrianny:


2. Dom Mcgonagall:
















3. Schody prowadzące na górę:

























4. Pokój, w którym będzie mieszkać Adrianna:






















31 komentarzy

  1. Odpowiedzi
    1. Kurwele! Myślałam, że Adrianna będzie mieszkać w Hogwarcie, że będzie w Gryffindorze, gdzie będzie spotykać Łapkę :/
      A jesli chodzi o styl pisania: moim zdaniem świetnie ci idzie! Świetnie opisujesz miejsca i zdarzenia ( ja miejsca zazwyczaj pomijam przez lenistwo xD) Wracając do rozdziału: również na miejscu Rii, czułabym się winna. Ale no kurde... Czemu ona mieszka u McGonagall! Czemyyy.... No, ale zawsze we wszytskim muszą być plusy i minusy! Plusem jest to, że Syriusz żyje, jest pikny, i zabójczo przystojny <3 A minusem jest to, że nie będą się często widywać :c
      Czekam na next!
      Pozdrawiam,
      Huncwotka Vicky

      Usuń
    2. Taa... to, że Syriusz jest zabójczo przystojny to chyba największy plus :D
      Jeśli chodzi o opisywanie to staram się chociaż nie zawsze mi się chcę. Miło mi, że ktoś to docenia ^^
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  2. Ech też tak myślałam ,że pozna się z huncwotami i będzie mieszkać w hogwarcie ,ale no cóż nie tylkp ja się przeliczyłam xD
    Czekam na następny XD
    P.S. rozdział 11 u mnie :3
    Pozdrawia i zaprasza
    Zielono oka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... życie jest pełne rozczarowań :D
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  3. Skomemtować ten rozdział jednym słowem? Bumckfsz.
    Dlaczeeeeegoooo?! Dlaczego Ria nie mieszka w Hogwarcie? :<
    Niech McGonagall stwierdzi, że musi się integrować, czy jakieś inne cholerstwo, a nie kurdełe. Jak ona i Łapa się poznają? Armiagedon. Żądam odpowiedzi!!one!one!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie! Mam coś na pocieszenie! Adrianna niedługo zobaczy się z Łapą. W rozdziale 13 lub 14 ^^
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  4. To z Hogwartu można się teleportować? A tak w ogóle to czemu ona nie pożegnała się z James'em? Przecież on będzie jej szukał. A tak w ogóle to już 12 rozdział. To było bez sensu. Sorry! Zgaduję, że mieszka u McGonagall, ponieważ McGonagall z przyszłości o to poprosiła w liście. To również było idiotyczne. Ale czy nie zabawne, że McGonagall poprosiła (prawdopodobnie), żeby Adi mieszkała u McGonagall. A Minerwa to mieszka w jakimś zamku, że ma takie schody i pokoje. Już myślałam, że jak Damian zniknął, to się okazało, ze jednak nie mogą się widywać w przeszłości. Ale jednak... ufff. Rozumiem Adriannę, też nie lubię przepraszać i moja Alicja też. Szkoda, że nie może się zobaczyć z resztą rodziny. Chętnie poznam Anię! A tak w ogóle (Kuźwa trzeci raz piszę te słowa) to mam nadzieję, że się dowiemy kim są prawdziwi rodzice Adrianny. Czy nie było by śmieszne, jakby ona chodziła z Syriuszem i okazałoby się, że tak naprawdę Syriusz i Dorcas to jej rodzice :-D
    Moja wyobraźnia jest... okropna. Czekam na zemstę Adrianny. I tak zauważyłam taki głupi fakt... Założyłaś bloga równo miesiąc po mnie. Nie wiem po co ci to piszę, ale zobacz czy to nie dziwne, że założyłaś bloga 25 kwietnia, a ja 25 marca. OMG, to najgłupszy komentarz jaki w życiu napisałam. Wybacz :-(
    Pozdrawiam! - A

    PS: Tak w ogóle super rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim opowiadaniu teleportować się w Hogwarcie mogą tylko nauczyciele włącznie z dyrektorem. Adrianna przecież już wcześniej pożegnała Jamesa! W którymś tam rozdziale. Już nie pamiętam. To z tym zamieszkaniem u Mcgonagall i z tym listem jest skomplikowane, ale z pewnością nie jest bezsensu!
      Syriusz ojcem Adrianny?
      Spodziewałam się różnych domysłów, ale Twój mnie rozwalił! xd
      Niestety, jest on niecelny. Wątpię, żeby fanki Syrianny popierały ten pomysł :D
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
    2. PS2: Po 22 nie powinnam nic czytać, bo nie jarzę. Więc teraz odpowiem na to pytanie: 14-15 lat

      Usuń
  5. Jej! Adrianna nareszcie w przeszłości. :)
    Jeśli miałbym oceniać twój wiek po stylu pisania z góry zakładam, że jesteś starsza ode mnie ;) Tak jak napisała Huncwotka Vicky, także popieram, że świetnie opisujesz i dodam, że super ci idzie w narracji pierwszoosobowej. Ogólnie trzymaj tak dalej :) A wracając do rozdziału...
    Reakcja Dumbledore'a na to, że przednim stoi dziewczyna z przyszłości i że on sam z przyszłości ma plany w przeszłości, by naprawić przyszłość (sam się już pogubiłam). Tylko Albus mógł coś takiego wymyślić i się nie pogubić, a do tego to zrozumieć.
    Myślałam, że Adrianna będzie mieszkała w Hogwarcie, a tu…BUM… i mieszka u McGonagall, w jakiejś wili, na strychu.
    Pozdrawiam i życzę morza weny :)
    Ps. Przepraszam, że ten komentarz wyszedł taki jaki wyszedł, ciut bez składu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że jednak ktoś odpowiedział na moje pytanie. Miło mi ^^
    Taa... to wszystko zrozumie tylko Dumbledore i ja. Na strychu? Nie... wytłumaczę o co chodzi w przyszłym rozdziale :)
    Dziękuję za komentarz ♥
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  7. Też liczyłam na to, że Adi będzie mieszkać w Gryffindorze z Huncwotami.
    Uwielbiam Adriannę z Damianem. Te momenty są świetne!
    McGonagall mieszka w jakimś zamku! Uwielbiam takie schody xd
    Też nie lubię przepraszać. I Riven też nie.
    Nagle zdałam sobie sprawę jakie to komiczne. McGonagall prosi w liście młodszego Dumbledore'a o to, żeby Adrianna zamieszkała z młodszą wersją McGonagall. Podziwiam twoją wyobraźnię. Naprawdę.
    Pozdrawiam i życzę morza weny,
    Karolina.
    Ps. Przepraszam za błędy, ktoś ukradł mi laptopa i muszę pisać na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przepraszam też za to, że ten komentarz wyszedł taki... nijaki ;)

      Usuń
    2. Bez przesady! Komentarz wcale nie wyszedł nijaki ;)
      Ja uwielbiam, po prostu uwielbiam, gdy komuś podobają się moje momenty pomiędzy Adrianną, a Damianem.
      Bardzo się staram pokazać łączącą ich więź :3
      Dlaczego wszyscy uważają, że Mcgonagall prosiła w liście młodszego Dumbledore'a o to, żeby Ria zamieszkała z jej młodszą wersją? Przecież to nielogiczne! W końcu ten list napisał DUMBLEDORE (nie Mcgonagall), kiedy jeszcze żył!
      To trochę skomplikowane, ale też i nie.
      Kurde... chyba spróbuję bardziej rozwinąć ten wątek listu, bo jest trudny do zrozumienia.
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  8. Cześć, Aleksandra, miło mi!
    Boże, mówił Ci ktoś kiedyś, że świetnie piszesz? No ja tego pojąć nie mogę, to jest takie.. idealne! Zakochałam się w tym opowiadaniu tu i teraz. Twój styl pisania, pomysł, wydarzenia, opisy mmm! Reasumując świetnie wymyśliłaś :)
    Co do rozdziału, szkoda, że nie mieszka w tym Hogwarcie, działoby się ciekawie.. :D Gdybym była Dumbledore'm ( :o) i w pewnym momencie, w moim gabinecie pojawiłaby się młoda dziewczyna i zaczęła mi tłumaczyć, że przybyła z przyszłości wybuchłabym śmiechem :D A, że nie jestem Dumbledore'm no to, no..
    McGonagall i taka willa..
    Bardzo ładnie opisałaś ten na samym końcu, można było sobie wszystko idealnie wyobrazić :) To chyba tyle, co chciałam dodać od siebie :)
    + Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś wpadła do mnie, dopiero zaczynam, a każda opinia się dla mnie liczy:) http://james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com/2015/08/prolog.html
    ~AleksandraOla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie raz słyszałam, że mam świetny styl pisania, ale dziękuję :D
      Tak jak wcześniej pisałam, starałam się przy opisach, więc miło mi, że to doceniacie ;3
      Ponieważ cenię zasadę komentarz za komentarz wpadnę do Ciebie w najbliższym czasie! Miło jest mieć nowych czytelników ^^
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  9. Bardzo proszę abyś weszła na email i przeczytała email który ci wysłałam odnośnie szablonu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć do mnie żalu, że dopiero teraz komentuje, ale kompletnie nie miałam czasu i musiałam nadrobić inne blogi. A i tak zostały mi jeszcze 3. :/
    Więc po pierwsze rozdział cudowny, a czytało mi się to wręcz cudownie. Przepraszam, jeszcze, że nie zostawilam po sobie śladu przed kilkoma poprzednimi notkami ale jak pisałam wyżej nie miałam czasu. Niby wakacje ale i tak czasu brak.
    Bardzo realnie opisujesz wszystkie wydarzenia i po twoim stylu pisania stawiam, że masz jakieś 16 lat! Czyli byłabyś ode mnie starsza o 4 lata. :"D Tak mam 12 :"D
    Przez cały czas myślałam, ze Adri trafi do dormitorium Lilki i wgl. I ze zaprzyjazni się z Huncwotami. ♥ Ale jak zawsze musiałaś coś zrobić, abym była na ciebie zła.
    Zeusie, jak ja ubolewam nad moim Jamesikiem... Ich porzegnanie było takie romantyczne. Awww ♥♥♥ Popłakałam się. ♥
    McGonagall i ta willa. Nie spodziewałam się, ale i naszej nauczycielce transmutacji należy się coś od życia.
    Czekam na nn, pozdrawiam i życzę weny!
    Expecto Patronum!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co tyle przepraszasz? Przecież nic się nie stało :D
      Serio masz dwanaście lat?! Ja myślałam, że gdzieś 14/15!
      No cóż... Mcgonagall była półkrwi. Jej matka była czarownicą najprawdopodobniej czystej krwi, natomiast ojciec mugolak, więc stwierdziłam, że to może być jej rodzinny dom or something like that ^^
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  11. Hej!
    W końcu jestem i przeczytałam nowy rozdział ^^
    Tak jak wszystkich, zdziwiło mnie to, że Adrianna nie będzie mieszkała w Hogwarcie, tylko u McGonagall, ale to bardzo ciekawy pomysł.
    Zacznę może od początku: spodobało mi się to jej pożegnanie na cmentarzu z bliskimi.
    A potem ten sen, w którym pokłóciła się z Damianem. Rzeczywiście zareagowała trochę zbyt gwałtownie, ale przynajmniej postanowiła go przeprosić :)
    No i wyczekiwana podróż w czasie! Dumbledore był dla niej naprawdę sympatyczny, a feniks nawet dał się dotknąć. To ważny moment? Będzie coś z tym powiązane? Hm, ciekawi mnie to :)
    Okej, McGonagall też wydawała się całkiem w porządku, biorąc pod uwagę fakt, że z pewnością była zaskoczona widokiem dziewczyny, która nagle ma z nią zamieszkać.
    Adrianna i McGonagall przypominają mi tak trochę dobre przyjaciółki. Albo może siostry. Dobra, plotę głupoty :D
    I kolejny sen, gdzie Adrianna przeprasza Damiana. On jest taki pozytywny, że nie mógłby się chyba na nią gniewać. To było urocze. I spodobała mi się ta sceneria z huśtawką ♡
    Zapomniałam jeszcze o horkruksach, które będą pojawiać się w snach. To też ciekawy pomysł.
    Na koniec dodam jeszcze, że w jednym zdaniu użyłaś trzykrotnie słowa 'otwierać', na co zwróciłam uwagę. Było to gdzieś w momencie, kiedy Adrianna wchodzi do domu McGonagall. Chyba ^^
    Poza tym, było kilka literówek, ale niezbyt dużo.
    Mam nadzieję, że w przyszłych rozdziałach Adrianna pozna Huncwotów i Lily. Nie mogę się już tego doczekać! Aaa. :D
    Hmm, na ile lat oceniam Twój styl pisania? Nie jestem w tym dobra, nie mam zupełnie głowy do wieku. Nawet po wyglądzie nie umiem ocenić, ile ktoś ma lat. Ale daję tak około 15-16. A ile masz, jeśli można spytać? :)
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny :* (która ostatnio zawitała u mnie, kiedy zupełnie się jej nie spodziewałam ^^)
    Całusy,
    Optimist ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już wróciłaś!
      Feniks, Dumbledore, Adrianna... szczerze mówiąc to nad tym nie myślałam, ale jeszcze zobaczę. Właśnie wiem, ich dwójka jest razem taaaka urocza ^^
      Dziękuję za wytknięcie błędów, spróbuję je poprawić ;)
      Jeśli chodzi o mój wiek to być może napiszę o tym pod następnym rozdziałem, lecz nic nie jest jeszcze pewne.
      Lubię mieć jakieś tajemnice :D
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  12. Cześć!
    Ciekawy pomysł na fanficka. Huncwoci, Harry Potter i nowe pokolenie w jednym opowiadaniu! Nie mogę się już doczekać tej pierwszej grupy, wprost UWIELBIAM o nich czytać :)
    Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów mam tylko jedną uwagę - Twoja bohaterka niestety dość mocno przypomina Mary Sue, a jest to coś, czego zawsze należy się wystrzegać. Wszyscy faceci się w niej kochają, jest piękna, niesamowicie utalentowana, odważna, oddana rodzinie, inteligentna... Trochę tego za dużo. Daj jej jakieś wady, bo na pewno dodałyby Adriannie dużo uroku ;)
    Czekam niecierpliwie na nowy rozdział - mam nadzieję, że wreszcie doczekam się Huncwotów!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję dodać jakieś wady dla Adrianny.
      Piszę tego bloga i trochę trudno jest mi dostrzegać takie rzeczy i bardzo dziękuję za szczerą opinię :)
      Dziękuję za komentarz ♥
      Selene Neomajni

      Usuń
  13. Hej :)
    Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Ksywy świetne, ale Ricia-Ricja kojarzy mi się z Ritą Skeeter xD
    W kwestii Lily zgadzam się z Tobą w 100%! Nie znoszę 99% blogowych Lily. Masz rację, bo ich zachowanie jest często irracjonalne i jak wczytuję się w te niekończące się wrzaski i trzaskanie z liścia, to czuję, że wzrasta mi poziom agresji xD Tak że spokojnie, pod tym względem się rozumiemy. Wrzaskom i histerii mówię stanowcze niet.
    Co do BFF mojej bohaterki, to nie daj zwieść się pozorom, dzielenie dormitorium nie oznacza wcale przyjaźni :D
    Zainteresowały mnie Twoje spostrzeżenia, na pewno wezmę je pod uwagę.
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna
    PS. Ja wiem, że to trochę przegięcie, żeby wymagać od Ciebie nowego rozdziału skoro ostatni dodałaś parę dni temu, ale ta perspektywa Huncwotów jest niezwykle kusząca :D Więc liczę na jakiś atak weny u Ciebie, żebyś szybko dodała coś nowego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy pomysł. Musisz mi wybaczyć. Zwykle rozpisuję się, ale teraz nie mam na to zwyczajnie siły.
    Ale naprawdę w porządku jest to co napisałaś.

    A co do zdjęć, to są piękne. Sama znalazłam je jakiś czas temu. Idealnie pasuję do fanfiction potterowskich i wszystkich innych związanych z magia itp.

    Miłego życia życzę!
    red-flour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Syriuuuuuuuuuuuusz! SYRIUSZ! Dlaczego, dlaczego... Mój mh*oczny Syriuszku, gdzie jesteś?! Ja myślałam, że Adrianna będzie w Hogwarcie się uczyć, czasem z Huncwotami coś przeskrobywać i Syriusza podrywać, a tu... nic. Aaaaa! Sny z horkruksami?! A jeśli się okaże, że SuperRia jest córka Voldemorta... Ach, gdyby była taka bardzo mh*oczną prawą ręką Voldemorta... Eeeeee, nie ważne, przez moje mh*oczne opowiadanie wariuje... W każdym razie, nigszie nie widać tego, że weny nie miałaś, a ja, czytając, miałam wrażenie, że masz właśnie jej przypływ! Cudny rozdział, ale i te jak liczę na wspólne dormitorium z Huncwotami! W końcu wszystko się może zdarzyć... Nawet Draco Malfoy i Zakon Różowego Pegaza... Yyy, nie ważne. Troszkę się rozpisałam, ale rozdziału prawie w ogóle bie skomentowałam... Rymuje się! Dobra, już komentuję! Wreszcie to cofnięcie w czasie! Jak już zauważyłaś, niezmiernie ubolewam nad tym, że nie ma heszczw Syrianny. Opisy... wow. Mi się takie naprawdę rzadko udają! Kłótnia z aniołem... O.o ciekawe mnie, czemu tylko z Damianem może się widzieć... Kurde. Przez osę zapomniałam, co chciałam napisać!!! Czyżby pomiędzy Voldemortem i Adrianną było jakieś połączenie, skoro ona może widzieć te horkruksy??? Ja, osobiście, nie chcę, by Voldi umierałam, bo to jego w całym hp najbardziej lubię... Coś mi trochę nie pasuje w charakterze McGonagall, ale nie wiem co. Kończę ten komentarz bez ładu i składu, bo chce mi sję do toalety.
    Weeeeeeeeeeeeeeeeny!
    Trust Death

    OdpowiedzUsuń
  16. To dzisiaj. Okej, spoko, rozumiem... Wróć, co?!??!!?!?? Dzisiaj?!?!?!!? Dlaczego wcześniej nie napisałaś, zołzo jedna?!?!?!?! Trzeba się spakować, wszystko przygotować... No i kiedy ja zdążę!?!?!?!?! Zaraz zaraz.... O czym ja zapomniałam??? Aaa! *uderza się ręką w czoło* Magia! *macha ręką (umie używać magii bezróżdżkowej)* *"Pakuj!"* No, i wszystko spakowane! Możemy ruszać do tego Hogwar... Ej, czemu my jesteśmy na jakimś zakurzonym strychu... i to w domu McGanagall!!??!! Gdzie Hogwart, ja się pytam! Gdzie te wypasione, CZYSTE, miękkie, puszyste łóżka w kolorze czerwono-złotym (lub też zielono srebrnym, niebiesko-brązowym lub też żółto-brazowym - nie wiem gdzie cię fantazja i wena poniosą)??? Gdzie.Hogwart.i.kochani.huncwoci.i.syriusz.i.dorcas.i.lunio.i.oczywiście.lily.i.james. GADAJ!!!
    A tak na serio, to suuuuper rozdział, jeden z najlepszych, chociaż nie spodziewałam się tak szybko tej podróży w czasie. Ale, oczywiście, wolę tak niż później, to jasne!
    Ten dworek McGonagall to strasznie wypasiony, ale pokój aż taki zniszczony dać osobie, która ma uratować świat... No rozumiem, dawno nikt tam nie był itp. itd, ale jeśli ma tylko taki pokój gościnny, to od czasu do czasu powinna w nim sprzątnąć (jedno zaklęcie i z głowy) .......jheyfu et..........urjkhsai uwfuiydeiwu...... Słowotoku chyba dostałam, zaraz mi klawiatura odpadnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Uwaga, przygotuj się na filozofowanie)
      Ale to nawet śmieszne, że McGonagall już wcześniej wiedziała, że będzie uczyć Andri, bo wcześniej u niej mieszkała. Chociaż nie, nie mogła, bo skoro Andri uratuje świat, to nie będzie musiała się szkolić. Ale to chyba niemożliwe, bo według Rowling było tak, że to, co się zdarzyło pod wpływem zmieniacza czasu, było już w teraźniejszości, na przykład kiedy Harry zobaczył samego siebie wyczarowującego Patronusa (nie wiem czy nadążasz). Więc nawet JEŚLI Ria uratowałaby świat, to musiałoby istnieć wiele równoległych wszechświatów, a nowy tworzyłby się za każdym razem, kiedy ktoś zmieniałby czas, dzięki czemu Ria nadal miałaby rodziców i rodzinę, ale za to nie stałoby się wiele innych rzeczy które stały w tym wszechświecie który opisujesz (nie martw się, jeśli nie rozumiesz, sama sie powoli gubię...) A więc prawdopodobnie nie ruszyłaby się z Polski, nie poznałaby Jamesa (chlip! :'( ) a Damian by nie umarł i nie stałaby się taka zimna, bezlitosna i żyjąca tylko i wyłącznie zemstą. A tak w sumie, to jak Ria wróci znowu do swoich czasów (o ile wróci), to nie możliwe, żeby wszystko było zmienione, bo wraca do tych czasów, w których była, a wtedy nic nie było jeszcze zmienione... A nawet jakby, to nie mogłaby być bohaterką, bo nie byłoby potrzeby żeby Dumbi pisał ten list. I jak miałaby zorientować się, co sie dzieje akurat w magicznym świecie i w jej rodzinie, skoro wszystko byłoby zmienione? A może straciłaby pamięć tamtych wydarzeń i wydawałoby się jej, że zawsze miała szczęśliwą rodzinę a Voldiś zginął już dawno temu? No właśnie, a wtedy nie byłoby Chłopca-Który-Przeżył, nie byłoby tej całej historii, Rowling by tego nie opisała i (o zgrozo!) nie byłoby blogów w tematyce potterowskiej w mugolskim świecie. Może nawet James nie związałby się z Lily, bo w wszechświecie opisanym przez Rowling walka z Voldim ich połączyła? A może rodziców Andrei też połączyła wojna z czarnym panem, i kiedy Andri wróciłaby do kraju, okazałoby się, że w tym wszechświecie nigdy nie istniała i bezbieczeństwo świata przypłaciłaby swoim istnieniem? Albo może, kiedy wróciłaby do swojego czasu, okazałoby się, że to w innym wszechświecie ludzie są szczęśliwi bez Voldka, a u niej nic by się nie zmieniło? Nie wiem, jak to rozegrasz. Zresztą nie wiem, czy to, co napisała w niektórych momentach Rowling jest w twoim opowiadaniu prawdą, czy wymysłem, jak na przykład rozmieszczenie Horkruksów.
      I sorry, jeśli ta moja "logiczna filozofia" pomieszała Ci w głowie, pisz tak jak miałaś, ja po prostu jakiegoś słowotoku dostałam czy coś i jeszcze mi się na filozofowanie zebrało.
      W każdym razie cieszę się, że już jest w przeszłości i mam nadzieję, że na następny rok pójdzie do Hogwartu (niech ma tam jakąś misję czy coś, albo żeby tam było większość Hork. schowane). a najlepiej by było, jakby jeszcze w wakacje Huncwotów spotkała, wtedy by było the Best!
      Dobra, kończę, kończę, bo cały dzień będę to pisać, a ty czytać, a muszę jeszcze przeczytać i skomentować następny,
      Rozdział genialny!
      Kolorowa Dama
      PS. A może Andri zwiąże się z jakimś bohaterem z tamtym czasów (np. z Syriuszem - taka LUŹNA sugestia) i wogóle nie wróci? To by większość tych moich teorii wyjaśniło.
      PPS. Jaka mnie wena natchnęła! WOW!
      PPS. Nawet się w jednym komentarzu nie zmieściło i musiałam rozdzielić, bo nie można komentować powyżej 4000-iluśtam znaków. XD

      Usuń
    2. PPPS. A,jeszcze styl pisania. No nie wiem, jak to ocenić, bo twój wiek ogólnie bym oceniła na ok. 16 lat, ale styl pisania... Sama nie wiem. :-)

      Usuń
  17. 30 year-old Speech Pathologist Perry Rand, hailing from Campbell River enjoys watching movies like "Trouble with Girls, The" and Video gaming. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Xterra. przejdz do tej strony

    OdpowiedzUsuń